czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 8

Obudziłam się w sali szpitalnej. Ściany były białe, w powietrzu było czuć charakterystyczny zapach szpitala. Byłam podłączona do kroplówki. Po jednej stronie łóżka siedziała Mama a nad nią stał Louis i Lottie a po drugiej stronie siedział Tata. Oboje trzymali mnie za ręce.
-Amal-Mama spojrzała na mnie. Jej policzki były mokre a oczy czerwone od płaczu
-Co się stało?-spytałam
-Chciałaś wyjść przez okno, ale ja Cię zawołałem i spadłaś-wytłumaczył mi Louis
-Jak się czujesz?-spytał Tata
-Nie wiem. Chyba dobrze. Dzwoniliście do Amelii?
-Tak. Powiedziała, że przyjedzie najszybciej jak tylko może
-Dobrze
-Amal-do Sali wszedł Liam. Pierwsze co zrobił to mnie pocałował nie patrząc na to, że moim rodzice siedzą tuż obok.
-Przepraszam. Jak wyszłaś ode mnie nie mogłem sobie tego darować jak się zachowałem. Proszę wyba..
-Lepiej już nic nie mów-teraz ja go pocałowałam. Uśmiechnął mi się w usta. Gdy oderwaliśmy się od siebie spojrzałam na Tatę i Mamę. Tata się śmiał a Mama patrzyła na nas z przerażeniem-Coo??
-Amal co to ma być?-krzyknęła Mama
-Nie krzycz na nią, bo sama byłaś w jej wieku i całowałaś się gdzie tylko jest to możliwe
-Ale nie przy rodzicach
-No to. Zapomniałem, że twoi rodzice są strasznie nadęci
-Przestaniesz w końcu obrażać moich rodziców-Tata nigdy nie przepadał za dziadkami, zresztą ja też nie miałam z nimi najlepszego kontaktu.
-Ja ich nie obrażam tylko mówię prawdę
-Czemu ja nie posłuchałam Mamy, gdy mówiła, żebym za Ciebie nie wychodziła-spojrzałam na Tatę, wiem, że jest silnym facetem ale takie słowa z ust mamy na pewno go zabolały, bo wiem, że ją nadal kocha
-Skoro teraz żałujesz to po co wychodziłaś za mnie
-Bo musiałam, ale tak naprawdę nigdy nie chciałam być z Tobą. Gdyby nie tamta noc to wszystko inaczej by się potoczyło
-Sugerujesz, że to moja wina
-Tak
-Poszłaś ze mną do łóżka z własnej woli. Nie zaciągnąłem Cię tam siłą
-Ale to Ty nie potrafiłeś się zabezpieczyć
-Chwila-przerwałam im-Czy wy chcecie mi powiedzieć, że mam rodzeństwo?
-Miałaś-zaczął Tata
-Zayn nie
-Ma już 16 lat powinna znać prawdę. Któregoś dnia, gdy miałem 18 lat poszedłem do klubu na imprezę. Spotkałem tam twoją Mamę. Rozmawialiśmy, piliśmy aż w końcu wylądowaliśmy w łóżku. Parę dni później spotkałem znowu twoją Mamę. Siedziała zapłakana przed moimi drzwiami. Powiedziała mi, że jest w ciąży we mną. Z początku nie wierzyłem, ale byłem jej pierwszym chłopakiem. Gdy powiedziała dziadkowi to ją z domu wyrzucił, bo nie dość, że uprawiała seks przed ślubem to jeszcze z chłopakiem, którego poznała na imprezie. Twój dziadek postawił jej ultimatum. Albo bierzemy ślub albo Mama miała się wyprowadzić. Błagała mnie, żebym się zgodził. Nie chciałem tego, ale też nie mogłem jej zostawić same, bo nosiła moje dziecko. Wzięliśmy ślub, urodził nam się syn a ja poczułem coś do twojej Mamy. Gdy twój brat miał trzy latka zachował. Po roku zmarł. Teoretycznie mogłem już zostawić twoją Mamę i wrócić do poprzedniego życia, ale nie chciałem, nie mogłem. Rola ojca zrobiła swoja. Dopóki się nie urodziłaś czuliśmy jakąś pustkę. Ale z czasem to minęło i musieliśmy się Tobą zając, żeby już nie przechodzić przez to samo, żeby Cię nie stracić.
-Czemu mi wcześniej nie powiedzieliście?
-Chcieliśmy, ale sama myśl o tym była ciężka a co dopiero wypowiedzenie tego
~*~

-Jak tam skarbie?
-Oj Amelia. Wiesz jak za Tobą tęskniłam-przytuliłam ją. Znowu jest przy mnie
-Wiem ja też. Ale teraz opowiadaj
-Od czasu mojego pobytu w szpitalu rodzice przestali się kłócić, rozmawiają normalnie. Zżyłam się bardziej z Lottie, unikam Louis’ego a z Liamem przeżyłam swój pierwszy raz
-Cooo??
-Z tym ostatnim żartowałam. A jak z Niallem?
-A co ma być z Niallem?
-No. Ty. I. On. Razem
-Nie
-Czemu? Przecież Niall jest fajny
-No tak, ale jednak to nie to
- A Ty jak zwykle coś
-Nie marudź. Dobra ja lecę
-Już. Zostań na noc
-Nie mogę
-Buu…
-Też Cię kocham-Amelia cmoknęła mnie w policzek i wyszła z pokoju. Sięgnęłam po swój telefon i słuchawki. Podłączyłam je do telefon. Gdy miałam włączać muzykę, ktoś zapukał
-Proszę-drzwi się otworzyły a w nich stanął Louis
-Możemy porozmawiać
-Możemy-usiadł na łóżku
-Amal ja wiem, że Ty mnie nie lubisz..
-Nie Louis to nie tak. Nie to, że Cię nie lubię tylko po prostu wolałabym, żeby Tata z nami mieszkał na nie Ty. Przepraszam, że to mówię, ale musisz mnie zrozumieć. Ta cała sytuacja mnie przerasta
-Wiem i chcę Ci pomóc
-Jak?
-Kocham twoją Mamę, ale czyjeś szczęście jest dla mnie ważniejsze
-Czyje?
-Twoje
-Nie rozumiem
-Amal ja…





WESOŁY ŚWIĄT!!!!
Postanowiłam zrobić wam taki prezent na święta. Ale musiałam podzielić go na dwie części. Przepraszam.. Po prostu nie dałabym rady dziś na sześć blogów wstawić rozdziały. Jutro będzie część druga świątecznego prezentu
Życzę wam radosny, spokojny świąt
Dużo prezentów od świętego  Mikołaja
Udanego sylwestra
I spełnienia marzeń
(bo wystarczy w nie uwierzyć a na pewno się spełnią)
Kocham was

sobota, 5 grudnia 2015

Post informacyjny

Na początku przepraszam z całego serca. Jest mi cholernie przykro, że was zawiodłam.
Sześć blogów przy trzeciej klasie gimnazjum to nie lada wyzwanie, ale nie, niczego nie zawieszam, nie usuwam. Tylko proszę zrozumcie mnie.
Kiedyś już to napisałam, nie wiedząc, że to jest cytat Skayfallgirl (po prostu ktoś mi go powiedział i zapamiętałam), więc teraz znowu go zacytują "Kiedy piszę, piszę dla siebie. Kiedy publikuję, publikuję dla was".
Dlatego proszę piszcie komentarze pod rozdziałami. Wystarczy typu "Fajny rozdział" ale jeśli wam się coś nie podoba, coś źle napisałam napiszcie to. Jestem amatorkom, która popełnia błędy. Wszystkie komentarze są dla mnie motywacją. Proszę, bo jeśli nie to chyba nie ma sensu moje dalsze pisanie
Postaram się dzisiaj coś wstawić, ale niczego nie obiecuję

środa, 11 listopada 2015

Rozdział 7

Cały dzień w szkole myślałam o tym co zrobił Louis. Dlaczego to zrobił? Czemu stanął w mojej obronie skoro wczoraj go pobiłam a on nazwał mnie kurwą?
-Hej. Czemu mnie unikasz?- Lottie usiadła obok mnie
-Nie unikam Cię, po prostu myślę czemu twój brat stanął w mojej obronie
-Spytaj się go
-Pytałam się to powiedział, że chciał. Co masz teraz?
-Muzykę
-Czyli mamy razem. Czego uczy twój brat?
-Muzyki
-Super-poszyłyśmy do sali. Usiadłam w swojej ławce na końcu sali. Louis wszedł do klasy. OD razu spojrzał na mnie. Kiedy spojrzałam prosto w jego oczy spuścił wzrok.
-Dzień dobry. Ja nazywam się Louis Tomlinson i jestem waszym nowym nauczycielem muzyki. Może opowiecie mi coś o sobie-wszyscy pokiwali głowami
-Po co?- spytałam
-Nie rozumiem
-Po mamy panu mówić coś o sobie skoro Pan ma uczyć nas a nie być naszym przyjacielem
-Chcę dowiedzieć się o was jak najwięcej, ponieważ nie chcę żebyś traktowali mnie tylko jak nauczyciela
-A jak kogo? Znajomego, kolegę, przyjaciela czy może kogoś więcej. A może chcę Pan być naszym ojcem i wpieprzać się w nasze życie
-Nie rozumiem po co ta dyskusja
-A ja nie rozumiem po co chce Pan coś więcej o nas wiedzieć
-Już powiedziałem
-Ale teraz co mamy mówić po imieniu do Pana. Czy jak mam się zwracać?
-Amal skończ tą dyskusję. Amelia wyjechał to Ciebie nie ma kto hamować
-Dylan zamknij się. Okay?
-Posłuchaj Amal. Jak nie chcesz to nie musisz mówić coś o sobie, ale innym nie przeszkadzaj. Najlepiej będzie jak wyjdziesz, bo jeśli nie masz nic do roboty to wiesz gdzie są drzwi. Po co masz psuć humor innym
-Nie mam zamiaru
-To nie przeszkadzaj
-Będę, bo jestem kurwą
-Chyba sprawiasz dużo problemów rodzicom? Twoja mama stara się Ciebie wychować na porządną dziewczynę ale twój ojciec nie przykłada do tego najmniejszego wysiłku
-Odpierdol się od mojego ojca
-Chciałaś dyskusji to masz
-Ja nie obrażam twoich rodziców, więc nie waż się powiedzieć złego słowa na temat mojego taty
-Zraniłem serduszko biednej Amal
-Louis-upomniała go Lottie
-Przepraszam
-To już wszystko jasne-zabrałam swoją torbę i wyszła z sali. Za mną wybiegła Lottie i Louis. Blondynka złapała mnie za rękę
-To Ty mu kazałaś stanąć w mojej obronie u dyrektora. To Ty mu kazałaś przestać. Przyznaj się Lottie. Nie róbcie ze mnie kretynki
-Tak to ja. Obiecałam
-Komu? Amelii? Czy może mojej mamie, bo Amelia zrozumiałaby, ale moja mama nie. A Ty czego jeszcze chcesz. Wiesz co ciągle się zastanawiam za co mnie tak nienawidzisz?
-Ja Cię nie nienawidzę
-Tak? A dajesz inne wrażenie. Obrażasz mnie przy swojej rodzinie. Potem bronisz mnie a teraz przypierdalasz się do mojego ojca. Chcę Ci przypomnieć, że to Ty rozpierdoliłeś moją rodzinę, nigdy nie wybaczę mamię, że zdradziła tatę z Tobą
-Związek twoich rodziców rozpadał się zanim twoja mama poznała mnie
-Tak? Ciekawe, kto Ci takich bzdury powiedział
-Twoja mama
-Jakoś nie wierzę, dopóki moja mama nie poznała Ciebie wszystko było idealnie. Kochali się. Mój tata chciał zabrać mamę na podróż dookoła świata, bo zawsze o tym marzyła. Ale nagle pojawiłeś się Ty i wszystko rozpierdoliłeś. Jesteś z siebie dumny?
-Amal posłuchaj mnie. Przykro mi, że twoi rodzice nie są razem a ja kocham twoją mamę a twoja mama kocha mnie. Musisz to zaakceptować.
-Nie mam zamiaru-wyszłam ze szkoły. Wiedziałam, że tata jest w pracy, mama też, on też a do Liama nie pojadę. Wiem, pójdę do domu i wyjdę za nim mama wróci. Po 15 minutach była w domu. Poszłam do swojego pokoju. Mam dość. Amelia, Liam, Louis, Lottie, mama, tata. Wszystko naraz się wali. Włączyłam muzykę i zaczęłam rysować. Zawsze mnie to odprężało. Rysowałam swoje uczucia. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie co mam narysować. Smutną dziewczynę ze spuszczoną głową w ręku trzymała balonik. Wszystko wokół niej  było kolorowe tylko ona była szara. Łzy spłynęły po moich policzkach. Zaczęłam rysować. Gdy kończyłam rysować, ktoś podjechał pod dom. Był to samochód Louis’ego. Cholera jasna, za długo siedziałam. Stanęłam przy oknie i spojrzałam przez nie tak, żeby mnie nie zauważyli. Wysiadł i poszedł otworzyć drzwi od samochodu mojej mamie. Weszli do domu. Spakowałam swoje rzeczy i chciałam wyjść przez okno. Drzwi od pokoju się otwierały szybko schowałam się pod łóżku
-Louis-zawołała go moja mama
-Tak kochanie
-Amal tu była
-Skąd wiesz?
-Wczoraj tu tego nie było-zapewne pokazała mu mój rysunek
-Ładnie rysuję
-Tak, ale co przedstawia ten rysunek?
-Zapewne ją. Jest zagubiona w tym świecie. Jej przyjaciółko wyjechała. Ty z jej tatą nie jesteście razem a ona w tym wszystkim się jeszcze nie odnalazła-jaki on kurwa mądry. Nie wierzę. Przed moją mamą udaję takiego kochanego a przy mnie jest inny. Cholera. Zapomniałam mam alergie na kurz a pod moim łóżkiem nie jest czysto. Kichnęłam
-Na zdrowie Amal-musiałam wyjść spod łóżka, bo już oboje wiedzą, że tu jestem. Nie mogłam się do szafy schować, albo łazienki tylko łóżku wybrałam
-Amal skarbie to prawda co powiedział Louis o twoim rysunku
-Co was to interesuję. Wczoraj twój kochany chłoptaś nazwał mnie kurwą a Ty nawet nie zareagowałaś.
-Daj nam to wytłumaczyć
-A co tu jest do tłumaczenia mamo. Już Cię nie obchodzę. Liczy się tylko on
-Nie prawda skarbie. Kocham Cię nadal tak samo mocno jak wcześniej
-Wybacz, ale już nie wierzę. Wyprowadzam się do taty
-Poczekaj proszę. Zadzwonię do niego i  ustali to na spokojnie
-Dobrze-oboje wyszli z mojego pokoju. Już widzę jak czekam na tatę. Otworzyłam okno i weszłam na parapet. Nie raz wychodziłam przez okno, więc nie sprawi mi to najmniejszego problemu
-Amal-odwróciłam się i w tym momencie się poślizgnęłam i spadłam. Ostanie co widziałam to rozmazaną twarz Louis’ego. A potem już tylko ciemność

sobota, 17 października 2015

Rozdział 6

Obudziłam się rano. Liam wtulił się w moje plecy. Jego ręka znajdowała się niebezpiecznie blisko mojego krocza. No tak. Oboje jesteśmy nadzy. Chwyciłam delikatnie jego dłoń tak, żeby się nie obudził.
-Nie bój się, nie zrobię tego.-powiedział na co się wystraszyłam i puściłam jego rękę tak, że spadła na mój biust. Czekałam na jego ruch. Z jednej strony chciałam tego, a z drugiej bałam się. Liam chwilę się wahał co zrobić, ale zabrał swoją rękę i odwrócił się w drugą stronę. I co ja mam teraz zrobić?
-Liam-podniosłam się na łokciu.
-Noo
-Spójrz na mnie-ciągle był w tej samej pozycji. Wstałam, owinęłam się ręcznikiem i poszłam do łazienki. Umyłam się i uczesałam. Wróciłam do sypialni Liama. Leżał na łóżku tym razem na plecach. Wyjęłam z jego szafy jakieś swoje ciuchy, bo wiedziałam, że je ma, gdyż już u niego nocowałam. Gdy się ubrałam, Liam złapał mnie za rękę
-Co?-wpił się w moje usta. Wplotłam dłonie w jego włosy. Przeniósł nas na łóżko. Ściągnął moją bluzkę, po czym spojrzał mi w oczy
-Tego chciałaś?
-Tak
-Chciałaś, żebym był taki brutalny. Mam w ciebie wejść bez żadnego przygotowania i pieprzyć najmocniej jak potrafię.-odwróciłam głowę, łzy spływały mi z oczu-Naprawdę chcesz zachowywać się jak dziwka.-jego słowa mnie ranią-Wiesz, że teraz mogę zrobić z Tobą wszystko co tylko chce. Spójrz na mnie. Słyszysz.-złapał mnie za brodę-Ty..ty płaczesz?-jego ton momentalnie się zmienił. Usiadł na brzegu łóżka. Ja podkuliłam nogi
-Amal ja przepraszam
-Daj spokój. Jak mogłeś coś takiego zrobić? Nazwałeś mnie dziwką. Nią dla Ciebie jestem? Za taką mnie uważasz?
-Amal
-Nie mam ochoty z Tobą rozmawiam-założyłam bluzkę i wyszłam z pokoju. W kuchni była Nina
-O Amal zjesz śniadanie?
-Nie dziękuję. Do zobaczenia w szkole-wyszłam z domu. Przeszłam kawałek i usiadłam na ziemi czekając na jakiś przejeżdżający samochód. Jak on mógł być taki w stosunku do mnie? Już wiem za kogo mnie uważa. Zobaczyłam nadjeżdżający samochód. Podniosła się i zatrzymałam auto. Kierowca opuścił szybę
-Mógłby mnie pan zawieść do szkoły?-spytałam bardzo słodko
-Jasne, ale nie udawaj już takiej słodkiej idiotki-zaśmiał się. Otworzył mi drzwi a ja wsiadłam i szybko je zamknęłam
-Dobrze-podałamu mu adres mojej szkoły. Przyjrzałam mu się. Zielone oczy. Włosy lekko pokręcone, ułożone w nieład. Idealne rysy twarzy. Miał może 25 lat. Nie więcej. Koszula, która idealnie ukazywała jego mięśnie. Kiedy się uśmiechał robiły mu się słodkie dołeczki. Palcami kierownicy uderzał w rytm melodii, która leciała w radiu. Na lewej ręce miał sporo tatuaży. Samochód był śliczny. Od zewnątrz jak i od wewnątrz. Czuć było jego perfumy. Bardzo ładne, delikatne z nutą namiętności.
-Coś nie tak?
-Nie wszystko w porządku
-To czemu mi się tak przyglądasz?-spojrzał na mnie. Spuściłam głowę, moje policzki były czerwone od wstydu
-Przeprszam-wyszeptałam
-Nic się nie stało. To miłe. A zdradzisz mi jak masz na imię?
-Amal
-Śliczne imię, bardzo oryginalne. Ja jestem Harry
-Miło mi poznać
-Mi również-dojechaliśmy pod szkołę
-Dziękuję za podwózkę
-Nie ma za co. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy
-Też ma taką nadzieję-wysiadłam z samochodu. Rozejrzałam się dookoła. Wszyscy patrzyli się na mnie. Spojrzałam na samochód, który zaparkował w tej chwili na parkingu. Wysiadła z niego Lottie. Uśmiechnęła się do mnie. Zaraz po niej wysiadł Louis. Spojrzał na mnie. Był ubrany w czarne rurki, białą koszulkę a na to dżinsową kurtkę. Patrzył na mnie, dopóki przed Lottie nie stanął Dylan. Będą kłopoty, ale ja stoję w miejscu
-Cześć złotko. Jesteś nowa?-spytał Dylan. Rozbierał ją wzrokiem
-Tak
-Jestem Dylan. A Tobie księżniczko jak na imię?
-Lottie
-Jak ślicznie. Posłuchaj-objął ją ramieniem-Widzisz tą dziewczynkę-wskazał na mnie palcem-Nie warto się z nią zadawać, bo źle skończysz-ruszyłam w ich stronę
-Matka Cię nie nauczyła, że palcem się nie pokazuję, a no tak, twoja matka nie ma czasu dla Ciebie, bo jest dziwką
-Kurwa mać. Przestań obrażać moją matkę
-Ja jej nie obrażam, tylko stwierdzam fakty
-Czyżby. Twój ojciec jest męską dziwką, Amelia kurwą a twoja matka, płaci facetom za pieniądze, żeby ją pieprzyli-nie wytrzymałam i go uderzyłam. Odciągnął mnie Louis
-Oj słonku i co teraz zrobisz? Zostanie zawieszona suko-Dylan poszedł do szkoły a Tomlinson mnie puścił
-Amal miałaś się nie bić-krzyknął na mnie
-Chuj Cię to obchodzi-ominęłam go i poszłam do szkoły. Dylan rozmawiał z dyrektorem
-Amal- zawołał mnie dyrektor
-Słucham
-Czy to prawda, że uderzyłam Dylana?
-Nawet gdyby powiedziała, że nie to by mi pan nie uwierzył
-W sumie racja. Zapraszam do gabinetu. Będę musiał…
-Tak wiem. Będzie pan musiał wezwać moich rodziców
-Dyrektorze
-Tak?
-Ja nazywam się Louis Tomlinson
-Przepraszam, ale w tej chwili nie mogę
-Ale to chodzi o Amal
-To w takim razie słucham
-Amal uderzyła tego chłopak, ponieważ stanęła w obronie mojej siostry
-Naprawdę?-spojrzał na mnie
-Mi i tak pan nie uwierzy
-Tak, naprawdę
-No dobrze. Tym razem kara Cię ominie, ale pamiętaj
-Jeszcze jedna bójka a zostanę zawieszona
-I po co ja tu jestem-zaśmiał się-Zapraszam pana do gabinetu. Panie Tomlinson
-Już idę
-Nie musiałeś tego robić
-Ale chciałem




Taki trochę beznadziejny ten rozdział...
Wiem
Przepraszam

sobota, 3 października 2015

Rozdział 5

Niall zaparkował pod domem Liama. Wytarłam łzy.
-Dziękuję Ci Niall. I przepraszam, że musiałeś to oglądać
-Nie ma sprawy. I nie musisz przepraszać. chciałem Cię zapytać czy Amelia wyjechała przeze mnie?
-Nie Niall. Wyjechała do cioci. A jak było na randce?
-Dobrze. Wiesz myślałem, że wyjechała przeze mnie, bo ją pocałowałem
-Nie. Pocałowaliście się? To fajnie. Jeszcze raz Ci dziękuję
-Nie ma za co-wysiadłam z samochodu i zapukałam do drzwi. Otworzyła mi Nina
-Co Ty tu robisz?-spytałam oschle 
-Nina kto to?-Liam stanął obok niej-Amal? Co się stało-łzy spłynęły mi z oczy. Liam mnie przytulił.
-Nic się nie stało. Nie będę wam przeszkadzać
-Zaczekaj-Niana złapała mnie za nadgarstek-To nie tak jak myślisz. Liam jest moim kuzynem. W nocy wspominaliśmy dzieciństwo, ale i tak prawie całą noc przegadaliśmy o Tobie. Niestety nie ma gdzie nocować, ale pójdę do swojego pokoju, żeby wam nie przeszkadzać. 
-Liam. Przepraszam-schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi. 
-Powiesz mi co się stało?
-Wejdźmy-poszliśmy do salonu. Nina podała mi szklankę wody i tabletki na uspokojenie. Uśmiechnęłam się do niej
-Amal do cholery jasnej powiesz mi w końcu co się dzieję
-Byłam z tatą na obiedzie. W między czasie przyjechałam rodzina chłoptasia mamy. Jak się z nimi przywitałam przyszła Amelia i powiedziała, że musi wyjechać. Potem Louis nazwał mnie kurwą
-Zabije tego gnoja
-Jest starszy od Ciebie
-Trudno, ale pożałuje tego
-Liam uspokój się
-A co twoja mama na to?
-Przyniosła mu lód, bo go pobiłam
-Zasłużył sobie-ktoś wszedł do domu
-Tata-przytuliłam się do niego. Za nim stanęła mama-Co ona tu robi?
-Amal mama Ci wybaczyła, że pobiłaś Louis'ego
-A powiedziała Ci, że nazwał mnie kurwą
-Zabiję gnoja
-No widzisz-Liam spojrzał na mnie, a później na mojego tatę. Chyba pożałował, że się odezwał
-Ty jesteś Liam?
-Spokojnie tato, to jego kuzynka
-Masz szczęście. Wracając do twojego Louis'ego. Jak mogłaś nie zareagować jak nazwał naszą córkę kurwą
-Ona go pobiła
-To nie jest wytłumaczenie. Amal przeprowadzasz się do mnie
-Dobrze tato. Z miłą chęcią. Tylko szkoda mi Lottie
-Amal
-Mamo nie zareagowałaś na to co powiedział. Nie chcę Cię widzieć. Wyjdź stąd
-Amal
-Nie. Już powiedziałam. Nie jestem twoją córką
-Przepraszam-mama wyszła, ledwo powstrzymując łzy
-Chodź Amal idziemy
-Chciałabym tu zostać
-Jesteś tego pewna
-Tak tato
-Dobrze, ale jak coś to dzwoń
-Będę
-Nie radzę skrzywdzić mojej córki
-Nawet nie przeszło mi to przez głowę
-Dobrze. Pa skarbie. Do widzenie-tata wyszedł. Spojrzałam na Liama. Odetchnął z ulgą. Uśmiechnęłam się pod nosem
-Twój tata mnie nie lubi
-Nie prawda. On się po prostu o mnie martwi. Przytul mnie
-Dobrze skarbie-Liam mnie mocno przytulił. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum-Głodna?
-Nie, ale chciałabym wziąć kąpiel
-Dobrze. Wiesz gdzie jest łazienka
-Ale z Tobą
-Chcesz wziąć prysznic ze mną
-Tak
-Jesteś na to gotowa?
-Liam my nie będziemy się kochać tylko weżniemy głupią kąpiel
-Dobrze-Liam wziął mnie ręce i zaniósł do łazienki. Całowałam go po drodze. Weszliśmy do pomieszczenia. Liam posadził mnie na pralce. Zaczął mnie całować. Wplotłam palce w jego włosy. Jego przejechał po moim podniebieniu. Ściągnęłam jego koszulkę. On zrobił to samo z moją. Odpięłam mu spodnie, o zaś ściągnął mi stanik. Jego oczy błyszczały. Zeszłam z pralki i ściągnęłam jego spodnie. Uśmiechnęłam się na widok wypukłości w jego bokserkach. Stanęłam i musnęłam jego usta
-Aż tak Cię podniecam?
-Nawet nie wiesz jak bardzo-pocałował mnie. Zdjął moje spodnie razem z majtkami. Złapał mnie za pośladki i lekko ścisnął. Cicho jęknęłam. Liam się uśmiechnął
-Jesteś tego pewna w stu procentach
-W dwustu. Myślisz, że nie widzę  tego w twoich oczach. Zrób to
-Nie
-Liam
-Nie zrobię niczego czego byś nie chciała
-Ale ja chce
-Tylko tak mówisz-wywróciłam oczami. Ściągnęłam jego bokserki. Uklęknęłam przed nim, ale mnie podniósł. Nalał wody do wanny. Zrobił pianę
-Czemu nie?
-Bo teraz ponoszą Cię emocje. Jutro będziesz tego żałować
-Nie będę
-Dlaczego, aż tak bardzo tego pragniesz-Liam stanął przede mną-Powiedz
-Bo wiem..
-Bo wiesz, co?
-Że Ty..
-Że ja, co?
-Chcesz..
-Czego?
-Tego-spuściłam głowę. Liam się zaśmiał
-Chce twojeo szczęścia. Nigdy bym Cię nie wykorzystał, jeśli Ty byś tego nie chciała
-Przecież chciałam-złapał mnie za brodę i podniósł ją tak, żebym patrzyła mu w oczy
-Twoje usta tak mówią, ale oczy nie-Liam mnie pocałował-Kocham Cię-wszedł do wanny-Wchodzisz?-pokiwałam głową i usiadłam między jego nagami. Głowę oparłam o jego tors
-Ja Ciebie też
-Kto to jest Lottie?
-Siostra Louis'ego. Całkiem fajna
-W przeciwieństwie do brata
-Zgadzam się
-Myślałaś, że łączy mnie coś z Niną
-Mhm..
-Moja wariatka-siedzieliśmy w wannie jeszcze pół godziny. Potem Liam mnie umył. Wyszliśmy  z łazienki w ręcznikach. Przed drzwiami wpadłam na Ninę
-Sorry-powiedziałam
-Spoko. A ja was szukałam
-Już znalazłaś. Co chciałaś?-spytał Liam
-Idę spać. A wy nie bądźcie za głośno, bo chcę się wyspać.-moje policzki były czerwone
-Idź już-Nina poszła do swojego pokoju a my do sypialni Liama.
-Dasz mi jakąś koszulkę
-Po co Ci koszulka, skoro możesz spać nago
-A co jeśli Nina tu wejdzie?-Liam zamknął drzwi na klucz
-Już nie wejdzie-ściągnął ręcznik i położył się na łóżku. Przygryzłam dolną wargę-Chodź do mnie-ściągnęłam ręcznik i położyłam się obok niego. Liam przykrył mnie kołdrą a głowę położyłam na jego torsie
-Czy tak będzie już zawsze
-Czyli jak?
-Tak miło. Będziemy leżeć wtuleni w siebie, całować się
-Tak. Tak będzie zawsze. Przeprowadź się do mnie
-Nie wiem Liam. A co z moim tatą?
-Zrozumie. A zresztą miał malinkę na szyi i szminkę na kołnierzyku, więc był z jakąś dziewczyną. A jak się do niego wprowadzisz to nie będzie miał tak dobrze
-Wiem, że był z dziewczyną
-Rozmawiasz z  tatą o seksie
-O wszystkim
-Ale mam nadzieję, że nie powiesz mu, gdy my się będziemy kochać
-Dlaczego?
-Bo mnie zabiję
-Oj nie przesadzaj
-Nie przesadzam
-Dobrze, nie powiem mu
-Dziękuję
-Proszę
-Idź już spać
-Dobranoc Liam
-Dobranoc Amal




PRZEPRASZAM
Początek roku szkolnego to straszny zapierdziel. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Mam plany na to, że w weekendy będę pisać. Trzy blogi jednego dnia a następne trzy drugiego. Myślę, że mi się to uda.
KOCHAM WAS

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Rozdział 4

Pojechałam z tatą do naszej ulubionej restauracji. Zamówiliśmy pizzę. Kelnerka przyjęła nasze zamówienie. Tata cały czas gapił się na jej tyłek
-Mógłbyś przestać patrzeć na jej tyłek-powiedziałam zirytowana
-Tak
-Dziękuję
-Amal możesz mi powiedzieć ile mama spotyka się z tym swoim chłoptasiem?
-Ze dwa może trzy miesiące 
-Nie lubię go
-Ja też
-Muszę powiedzieć twojej mamie, że ma na Ciebie zły wpływ
-Tato Ty myślisz, że ja uwierzę w to, że robisz to dla mnie a nie dlatego, żeby mama przestała się z    nim spotykać
-Jesteś bardzo mądra kochanie 
-Dziękuję. Jakby nie patrzeć wychował mnie wspaniały facet
-Proszę o to wasze zamówienie-kelnerka położyła pizze na stole i złożona karteczkę przed tatą. Gdy odeszła chwyciłam ją przed tatą. Na niej był jakiś numer. Przypuszczam, że jej
 -"Zadzwoń Kocie". No tato muszę Ci powiedzieć, że masz branie. Ta kelnerka zdecydowanie chcę  Cię zaciągnąć do łóżka
 -Amal
 -Coo?
-Nic skarbie. Powiedz mi, czy Ty masz kogoś?
-Nie-skłamałam. A może jednak nie. W końcu nie jestem już z Liamem, ale on o tym nie wiem
 -Amal
-No przecież mówię, że nie
-To kim był chłopak z którym całowałaś się trzy dni temu a potem wsiadłaś do jego samochodu. Ile  on ma w ogóle lat
-To był Liam. Ma 21 lat. I jest moim byłym chłopakiem, choć jeszcze o tym nie wie. Ale niedługo się dowie
-A co się stało?
-Dziś miała się z nim spotkać, ale odwołał. Jak weszłam na Twittera to dziewczyna ode mnie ze          szkoły napisała, że dziękuję za wspaniałą noc i go oznaczyła
-Przykro mi skarbie. A czy Ty z nim
-Nie tato nadal jestem dziewicą
-Dobrze. Proszę zaczekaj z tym
-Dobrze tato. Nie bój się dziwką nie jestem
-Oj Amal, Amal. Po kim Ty jesteś taka dosłowna
 -Po Tobie
-Też mi się tak wydaje-zjedliśmy do końca pizzę. Wychodząc tata zagadał do tej dziewczyny.             Czekałam na niego przy samochodzie. Po chwili przyszedł
-Do domu?-spytał
-Tak, bo muszę zadzwonić do Amelii i spytać się jak poszło na randce z Niallem
-Amelia była na randce?
-Tak. A dziwi Cię to?
-Tak, bo myślałem, że woli dziewczyny
-Serio? Myślałeś, że Amelia jest lesbijką?
-No tak troszeczkę 
-Po czym to wywnioskowałeś?
-Po tym jak się zachowujecie 
 -Czyli jak?
-No jak się witacie. Ty jej czy ona tobie siada na kolana. Przytulacie się do siebie. Całujecie. I myślałem, że Amelia jest les.. woli dziewczyny 
-I, że ja też
-No tak, powiedziałem twojej mamie, żeby z tobą pogadała, ale chyba tego nie zrobiła 
-Wiedziałem. Ale nie jesteś?
-Nie. Przecież mam chłopaka
-Ale możesz lubić chłopaków i dziewczyny
-Nie bój się. Ale nawet gdybym była lesbijką albo bi co byś zrobił
-Nic zaakceptowałbym twoją decyzję
-Okay. Jak zmienię orientacje to Cię poinformuje-dojechaliśmy pod dom
-No ja mam nadzieję
-Wejdziesz?
-Nie. Muszę jeszcze coś załatwić
-Dobra. Przecież wiem, że jedziesz do tej kelnerki. Tylko mam nadzieję, że nie zostanie moją              macochą
-Nie bój się kochanie
-Wierzę Ci, że to tylko przygoda na jedna no może dwie noce
-Do zobaczenia Amal
-Pa
 Poczekałam aż odjedzie. Kocham swojego tatę. Z nim mogę rozmawiać o wszystkim. O seksie,          imprezach, chłopakach dosłownie o wszystkim. Usiadłam na podjeździe i wyjęłam z torebki             papierosy. Podpaliłam i zaciągnęłam się. Dym papierosa to coś co kocham. Usłyszałam trzask drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam Lottie. Usiadła obok mnie
-Co jest?-spytałam
-Moja mama przyjechała i oczywiście Louis, Louis i jeszcze raz Louis. Odkąd jest z twoją mamą        tylko oni są tematem naszych rozmów
-To kijowo. Chcesz?-wyciągnęłam w jej stronę papierosa. 
-Nigdy tego nie robiłam
-Jak chcesz. Ja ciebie nie będę namawiać, ale mi to pomaga
 -Ale ja nie wiem jak
 -Chcesz tego czy nowego
-Może być ten-podałam jej szluga
-Włóż go w usta i zaciągnij porządnie powietrze-blondynka próbowała się zaciągnąć, ale jej nie        wychodziło-Twoja mama idzie-powiedziałam. Tym razem zaciągnęła się porządnie. Oddała mi papierosa  i zaczęła kasłać
-Zaraz skąd Ty wiesz jak moja mama wygląda 
-Nie wiem. Amelia mnie tak uczyłam palić. Pamiętam jak raz paliłyśmy i Am powiedziała, że mój     tata idzie ja jej odpowiedziałam, że już umiem palić. Ale faktycznie mój tata szedł. Ale powiedział,   że mam mamie nic nie mówić, bo on mnie rozumie, bo sam pali
-Masz fajnego tatę
-Dziękuję. Dzisiaj na przykład rozmawialiśmy o tym co by było gdyby była lesbijką albo bi
-Fajnie. Mogę jeszcze
-Jasne-wyjęłam jeszcze jednego papierosa. Zapaliłam go i podałam Lottie-Słuchaj. Będę z Tobą         szczera. Twój brat przyszedł dzisiaj do mnie i poprosił, żebym się dowiedziała czemu od jakiegoś     czasu jesteś smutna. A ja zawsze mówię wszystko prosto z mostu
-Pół roku temu zerwałam z chlopakiem, bo mnie zdradził
-Przykro mi. Ja się dzisiaj dowiedziałam, że mój chłopak zdradził mnie z największą kurwą
-Dlatego płakałaś
-No. Choć poznam twoją mamę
-Od razu Ci mówię, że mam jeszcze 4 siostry i jednego brata
 -To ile was jest?
-Siódemka
-Ja pierdole. Moja mam nie wytrzymuje ze mną a co dopiero gdybym miała rodzeństwo-Lottie się     uśmiechnęła. Weszłyśmy do domu
-Amal już jesteś-powiedziała mama
-Nie. To mój duch. Zgwałcili mnie. Potem zakopali żywcem. Znowu odkopali. Zgwałcili i udusili.   Aż w końcu wrzucili do rzeki
 -Amal
-Ja nie mogę zrobić tu imprezy a mieszkam tu 16 lat a twój chłoptaś nie cały dzień i tyle osób              zaprasza
 -Ale to jego rodzina 
-Moi przyjaciele dla mnie to też rodzina
-Oj nie narzekaj tylko się przywitaj
-Ale przecież już powiedziałaś moje imię
-Amal
-No widzisz-mama spojrzała na mnie znacząco-No już. Dzień dobry. Nazywam się Amal Malik i      miło państwa poznać
-Amal to jest moja mama Johanna, ojczym Dan, siostry Fizzy, Daisy, Phobe, Doris i brat Ernest-        uśmiechnęłam się
-Amal
-Amelia-jej oczy były czerwone od płaczu, makijaż rozmazany, po policzkach spływały łzy.               Przytuliłam ją-Co się stało?
-Wyjeżdżam-momentalnie moje policzku były mokre od płaczu 
-Cooooooo? Nie. Nie. Nie. To nie prawda. Jaja sobie w tym momencie robisz. Bo one kurwa nie są   śmieszne
-Moja ciotka jest chora. Wyjeżdżam na miesiąc może dłużej 
-A nie możesz się do mnie przeprowadzić? Jeżeli moja mama się nie zgodzi to przeprowadzimy się   do taty on na pewno się zgodzi. Proszę porozmawiaj z mamą 
-Rozmawiałam. Jest nieugięta. Nie mam wyście muszę z nią jechać 
-Nie zastawiaj mnie. Błagam. Nie teraz. Amelia. Proszę 
-Ja też nie chce, ale muszę-przytuliłam się do niej jak najmocniej potrafię. Ona nie może mnie            zostawić
-Kocham Cię 
-Ja Ciebie też kocham Amal. Obiecaj, że mnie nie zapomniesz
-Nie mów tak, bo to wygląda jakbyś żegnały się na zawsze
-Będę za Tobą tęsknić
-Ja też 
-Pamiętaj. Na zawsze razem
-Na zawsze-pocałowała mnie w policzek
-Lottie proszę przypilnuj jej w szkole, żeby nie wdała się w jakoś bójkę, bo jeszcze jedna a zostanie  zawieszona
-Dobrze-spojrzała na mnie. Moja kochana wariatka wyjeżdża
-Nie płacz. Mamy telefony, maile, skype'a
-Ale to nie to samo jak byś tu była
-Wiem, ale zawsze coś
-Kocham Cię i zawsze będę-przytuliłam mnie ostatni raz. Moje i jej oczy były pełne łez
-Pa Amal-spojrzałyśmy na siebie ostatni raz. Amelia wyszła. Chciałam za nią pobiec, ale nogi           odmawiały mi posłuszeństwa
-Amal ja wiem, że twoja koleżanka wyjechała. Ale mogłabyś nie przeklinać i nie robić takie scenki   przy mojej rodzinie-Louis spojrzał na mnie z wyrzutem
-Amelia. Nie. Jest. Tylko. Moją. Koleżanka. Była. Przy. Mnie. Kiedy. Potrzebowałam. Kogoś. A.    Moja. Mama. Pieprzyła. Się. Z. Tobą. Więc. Się. Kurwa. Nie. Odzywaj. Jeśli. Nie. Chcesz.              Wylądować. Na. Ostrym. Dyżurze.-powiedziałam każde słowo przez zęby
-A tatusia nie miałaś-nie wytrzymałam i go uderzyłam pięścią w twarz. Później dostał w brzuch z      kolanka. Chciałam go bardziej pobić. Ale ktoś złapał mnie w pasie i podniósł do góry. Postawił mnie przy drzwiach. Wtedy dopiero zobaczyłam, że był to Niall
-Wiesz co Amal jesteś nikim. Myślałem, że masz trochę rozumu ale się myliłem. Jesteś zwyczajną    kurwa-nie zabolały mnie słowa Louis'ego tylko to, że mama na to nie zareagowała. Pobiegłam na      górę spakować swoje rzeczy. Wzięłam to co najpotrzebniejsze. Zeszłam na dół. Niall nadal stał pod  drzwiami
-Mógłbyś mnie gdzieś zawiść?
-Tak
-Amal dokąd Ty idziesz?-spytała moja mama. Nic jej nie odpowiedziałam. Chciałam wychodzić ale mnie powstrzymała-Zapytałam gdzie idziesz?
-Co Ciebie to interesuje. Masz nowa rodzinę. Nienawidzę Cię. Jeśli chcesz mieć córkę to niech ten     frajer Ci zrobi, bo mnie już nie masz-pociągnęłam Nialla za rękę. Podałam mu adres domu Liama.    Nie ważne co było rano. Teraz go potrzebuję 
 
 
 
 
I tak zakończył się czwarty rozdział. Ten rozdział nie miał ba celu obrażenia
osób innej orientacji. Nie ma nic do związków dziewczyna z dziewczyną czy chłopak z chłopakiem. Nie chcę żebyście źle mnie zrozumieli. Dla mnie miłość to miłość. Co do rozdziału. Ach ten Louis co on wyprawia
Kocham was

piątek, 24 lipca 2015

Informacja

Uwaga!

Związku z tym, że w poniedziałek wyjeżdżam na dwa tygodnie
potem wracam na dwa dni 
znowu wyjeżdżam do końca tygodnia
rozdziały pojawią się od
17 sierpnia
Mam nadzieję, że mi wybaczycie, 
że tak długo będziecie musieli czekać
Będę sobie pisała w zeszycie,
bo gdy wrócę do domu,
będę od razu wstawiać
mam nadzieję, że mój plan się powiedzie
i
rozdziały będę pojawiały się codziennie
KOCHAM WAS NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE


Rozdział 3

Z moich oczu zaczęły spływać łzy. Największa dziwka na świcie napisała
"Dziękuję za wspaniałą noc. Kocham Cię Liam"
Oznaczyła mojego Liam'a. Jak ona mogła napisać coś takiego. Jak on mógł się z nią pieprzyć. A tej suce już nie wystarcza sam Dylan. Jebana szmata. Jak ją tylko zobaczę w szkolę to nie ręczę za siebie. On też niech mi się nie pokazuję na oczy
-Amal kochanie co się stało??-spytała mama
-Nic-pobiegłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Nawet nie usłyszałam jak mama weszła do pokoju. Usiadła na łóżku i zaczęła głaskać mnie po plecach.
-Co się stało??-nic jej nie odpowiedziałam, tylko się do niej przytuliłam. Jestem pewna, że to ją zdziwiło. Po jakiś pięciu minutach spojrzałam na nią
-Przepraszam mamo, za to jak się zachowywałam
-Nie musisz mnie przepraszać. Wiem, że to wszystko jest dla Ciebie nowe. I wiem też, że wolałabyś, żebym była z twoim tatą
-Jesteś szczęśliwa to najważniejsze
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też mamo
-A powiesz mi co się stało
-Nie chcę na razie o tym rozmawiać
-Dobrze, ale jak coś się będzie działo to wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć
-Wiem mamo
-Chodźmy na dół
-Tylko się ogarnę
-Dobrze-mama wyszła z pokoju. Otworzyłam szafkę nocną i wyjęłam z niej zdjęcie. Moje i jego. Jak on mógł. I to nie pierwszy raz. Pewnie dlatego nie mógł się ze mną dzisiaj spotkać. Co za frajer jebany.  Nienawidzę go. Wyjęłam zdjęcie z ramki i wyciągnęłam zapalniczkę. Podpaliłam to pierdolone zdjęcie. Wyrzuciłam je do kosza. Wytarłam tusz spod oczu. Zeszłam na dół. Przy kuchni poślizgnęłam się. Myślałam, że upadnę na tyłek. Ale się pomyliłam. W ostatniej chwili męskie ręce oplotły moją talię. Spojrzałam na Louis'ego
-Dzięki
-W końcu to przeze mnie się poślizgnęłam, bo potknąłem się o torbę i wylałem picie
-Ale Ty potknąłeś się o moją torbę, więc jednak to moja wina
-Też fakt, ale mogłem bardziej uważać
-To też prawda. A ja mogłam odnieść torbę do pokoju
-Masz rację
-Czyli to jednak moja wina
-Tego nie powiedziałem
-Ale pomyślałeś
-Nie prawda
-Taa..Uważaj, bo Ci uwierzę
-No naprawdę
-Tak jak kochasz moją mamę
-Dobra pomyślałem tak
-Widzisz przede mną nic się nie ukryję, więc uważaj na to co robisz
-Czy Ty mnie straszysz
-Nie, mówię tylko prawdę. A co boisz się mnie
-Nie
-To radzę zacząć-wstałam i z powrotem usiadłam w fotelu-Lottie może powiesz mi coś o sobie
-No okay. Interesuję się kosmetyką, fryzjerstwem i muzyką
-A grasz na jakiś instrumencie??-spytała ją mama
-Coś tam próbowałam na gitarze, ale mi nie wychodziło i zrezygnowałam
-Nie potrzebie. Nie powinnaś narzekać, że idziesz pod górę skoro zmierzasz na szczyt
-To samo Ci mówiłem. A Ty Amal czym się interesujesz??-spytał Louis
-Muzyką, życiem prywatnym Amelii, imprezami i biciem chłopaków, szczególnie takiego jednego. A Ty czym się zajmujesz??
-Ja będę pracował jako nauczyciel w waszej szkole
-Serio?? Nie dość, że będę Cię widzieć w domu to jeszcze w szkole. Naprawdę??
-Tak. Będę zawoził Cię do szkoły
-Nie dzięki. Nie chcę, żeby cała szkoła wiedziała, że pieprzysz moją mamę
-Amal-mamy policzki były lekko czerwone. Lottie uśmiechnęła się a Louis zakrztusił piciem
-No co. Sex to całkiem naturalna rzecz. Ja tam nie wiem o co wam chodzi. No chyba jakoś się urodziłam, więc wiecie. Nie ma co oszukiwać samych siebie. Myślicie, że nie wiem, że już uprawialiście seks. Nie raz jak wchodziłam do domu to was słychać było. Dlatego wychodziła-mama spojrzała na Louis'ego a on na nią. Blef zawsze się sprawdza. Czyli jednak był tu
-Amal wiesz-mama zaczęła się tłumaczyć. Może być zabawnie-Ja i Louis spotykamy się od dłuższego czasu i sama powiedziałaś, że to normalne. Nie wiedzieliśmy, że byłaś
-A wiesz Louis muszę Ci powiedzieć, że musisz być całkiem dobry skoro moja mama aż tak głośno krzyczała twoje imię-ich miny mnie rozwalają. Mam nadzieję, że jeszcze wytrzymam, bez śmiania się, bo chcę ciągnąć tą rozmowę jak najdłużej, bo jest coraz fajniejsza
-No wiesz, twoja mama po rozwodzie nie spotykała się z żadnym mężczyzną i stosunek między kobietą a mężczyzną po tym długim czasie jest jeszcze bardziej pożądany
-Czyli próbujesz powiedzieć mi, że jak już będę miała pierwszy raz za sobą i przez dłuższy czas nie będę się pieprzyć i po jakimś czasie będę jeszcze bardziej tego pragnęła, niż jakbym robiła to ciągle
-Tak. Znaczy mnie więcej o to mi chodzi, bo jeżeli kochasz się z chłopakiem codziennie to później możesz stracić ochotę z seksu
-Aha-coraz trudniej było mi powstrzymać śmiech-No dobra, ale jeśli mama nie wiem jak Ty nie uprawiała seksu przez dłuższy czas od rozwodu z tatą i zaczęła się kochać z Tobą, a że spotykacie się codziennie i mogę się, że się kochacie to znaczy, że niedługo mama straci przyjemność z waszych stosunków
-To nie tak. Są trzy możliwość-zaczęła mama-Jeżeli Ty tego pragniesz to się nie znudzisz, jeżeli twój partner tego pragnie to może Ci się znudzić, ale jeżeli twój partner jest bardzo dobry w te sprawy to Ci się nie znudzi
-Aaa...A jak to jest z seksem przy okresie??
-Amal
-No co?? Muszę wiedzieć takie rzeczy a przy okazji Lottie też się dowie, no chyba, że jest po
-Nie ma. Nie masz prawda??-zapytał ją Louis
-Nie
-No widzisz nie ma. Czy możecie odpowiedzieć na moje pytanie
-Skarbie gdy kobieta ma miesiączkę może uprawiać seks, ale to nie sprawia już takie przyjemność
-Czyli uprawiałaś seks przy okresie??
-No raz z twoim tatą
-Kogo bardziej podnieca orgia mężczyzn czy kobiety-ich miny były cudowne. Już nie mogę. Zaczęłam się śmiać. Oni nie wiedzieli co się dzieję-Żebyście widzieli swoje miny
-Oj Gwen Ty nigdy nie wiedziałaś kiedy Amal blefuje
-Tata-przytuliłam się do niego
-Cześć księżniczko
-Odkąd słyszałeś??-spytałam
-Od samego początku, ale mogę się założyć, że nic nie zrozumiałaś z tego co tłumaczyli
-No nie
-Wiedziałem. Zapamiętaj jeżeli twój facet jest kiepski rzuć go a jeżeli doprowadzi Ci nie do jednego orgazmu zanim on dojdzie nie pozwalaj mu odejść. I uprawiaj z nim seks nawet trzy razy dziennie
-Zapamiętam
-Ale dopiero po ukończeniu osiemnastego roku życia
-Dobrze tato
-Louis poznaj proszę mojego byłego męża Zayn'a. Zayn to jest Louis mój
-Kochanek-dokończył tata
-Nie kochanek tylko chłoptaś-poprawiłam tatę. Uśmiechną się do mnie
-Louis-wyciągnął rękę w stronę mojego taty. On ją uścisnął
-Zayn
-Amal dlaczego nas okłamałaś??-spytał Louis
-Bo wiedziałam, że będzie fajnie
-Gwen czemu twój były mąż nie zapukał
-Bo to jest mój dom. Pozwoliłem Gwen tu mieszkać ze względu na Amal
-Bardzo rozpieszczasz swoją córkę i jeszcze to jak jej tłumaczyłeś rzeczy związane z seksem. Nie sądzisz, że trochę przesadzasz
-Ej uważaj co mówisz do mojego taty
-Spokojnie Amal. Dam radę. Posłuchaj mnie kolego. Nie ucz mnie wychowywać córki. Jak by nie patrzeć to jest mój dom a Ty tylko tu mieszkasz, więc uważaj. I Amal nie ma pięciu lat. Sama dobrze wie co to jest seks. I nie upominaj mnie, bo to się może dla Ciebie źle skończyć
-Myślisz, że się Cię przestraszę
-Nie. Po prostu zajmij się swoimi sprawami a nie tym jak wychowuję córkę
-Przepraszam, że uraziłem twoje ego
-Nie będę zniżać się do twojego poziomu. Amal powiedz mi jak tatuaż. Dobrze się goi??
-Tak
-Zaraz jaki tatuaż??-spytała mama
-No ten co pozwoliłaś jej sobie zrobić
-Ona nawet się mnie nie pytała czym może sobie zrobić tatuaż. Amal masz nam coś do powiedzenia
-Czemu mnie okłamałaś??
-Jak się miałam mamy zapytać jak była w pracy a później jechała do niego-wskazałam na Louis'ego-Wiesz jaki ważny był dla mnie ten tatuaż
-Wiem skarbie-tata mnie przytulił
-Co to za tatuaż??-spytała mnie mama
-Wasze inicjały w sercu na nadgarstku. Przepraszam, ale wiedziałam, że wy już się nie zejdziecie i chciałam, żeby ten tatuaż mi przypominał, że kiedyś byliśmy szczęśliwą rodziną
-Już dobrze. Ja też przepraszam-mama mnie przytuliła
-Ja też. Powinienem do Ciebie zadzwonić. Zabieram Amal teraz do siebie
-Dobrze
-To co idziemy
-Tak






Hej xx
Jak tam u was??
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba
Proszę komentujcie
Kocham <3

poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 2

-Amal skarbie obudź się
-Tata??
-Nie skarbie-otworzyłam oczy
-A to Ty mamo
-Wstawaj i chodź na obiad. Choć mogę się założyć, że to twoje pierwsze jedzenie dzisiaj
-Może
-Dobrze przebierz się i chodź na dół
-Yhm...-mama wyszła z pokoju. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Może byłam za bardzo zmęczona płaczem. Dziwi się, że go nie lubię. Zamiast jego to mieszkać tu powinien mój tata. Przebrałam się w dresy i bluzkę na krótki rękaw. Zeszłam na dół. Usiadłam przy stole. Zachciało mi się pić. Poszłam do kuchni.
 Mama całowała się z tym swoim chłoptasiem 
-Jak chcecie się wymieniać ślina to gdzie indziej-powiedziałam 
-Amal
-Co??
-Uważaj na słowa
-Taa... Muszę to przemyśleć
-Amal odzywaj się grzeczniej do mamy-skarcił mnie Louis. Kim on jest żeby mówić mi co mam robić
-Z Tobą nie rozmawiam to się nie odzywaj-podeszłam do lodówki-Gdzie kiedy mój sok marchewkowy??
-Nie wiedziałem, że to twój, więc wypiłem. Ale jesteśmy podobni, bo też go lubię
-Super-wyszłam z kuchni. Usiadłam z powrotem przy stole. Lottie przyszła chwilę później. Uśmiechnęłam się do niej. Odwzajemniła mój uśmiech. Jestem ciekawa czy Amelia była
-Ej była tu dziewczyna gdzieś mojego wzrostu. Z dużą ilością tatuaży
-Nie, nie było nikogo. A miała przyjść 
-Taa... Zresztą nie ważne - Lottie uśmiechnęła się. Mój telefon zadzwonił
-Hej Kochanie. Strasznie za Tobą tęsknię. Wiesz
-Wiem. Ja też
-To co. Tam gdzie zawsze??
-I o tej co zawsze??
-Jak najbardziej
-Okay
-Już nie mogę się doczekać
-Ja też
-Do zobaczenia Słońce
-Do zobaczenia
-Z kim rozmawiałaś??-spytała mama
-Z Amelią. Najprawdopodobniej będę u niej nocować
-Czy Ty choć jedną noc spędzisz w domu
-Gdybyś była w domu a nie u niego to byś wiedziała, że prawie zawsze tu śpię-mama nic już nie powiedziała. Nałożyłam sobie jedzenie na talerz
-Amal jak w szkole??-spytał mnie Louis
-Dobrze a jak mam być??
-Słyszałem, że masz kłopot z fizyką
-Powiedziałaś mu o każdym szczególe mojego życia??-mój telefon powiadomił mnie o wiadomości, którą dostałam od Liam'a.
"Przepraszam skarbie ale nie dam rady"
"Nie no okay"
"Innym razem"
"Jasne"
-Mogłabyś odłożyć ten telefon-skarciła mnie mama
-Jak muszę-ktoś zapukał do drzwi. Pan idealny poszedł otworzyć
-Amal ktoś do Ciebie 
-Będę za pół godziny było parę ładnych godzin temu
-I tak wiem, że mnie kochasz
-Ciebie zawsze-przywitałam się z Amelią 
-Mogę-spytała ale nie wiem kogo
-Nie -odpowiedziałam jej
-Bo Ci na kolanach usiądę
-Dawaj, albo nie, bo mi nogi połamiesz
-Sugerujesz coś??
-Ja??! Nawet bym nie śmiała
-Obrażam się na Ciebie
-Oj nie obrażaj się. Przecież wiesz, że żartuje. Ty piękna a spadłaś z krzesła??
-Nawet nie próbuj
-Odezwałaś się-przytuliłam ją-To co nadal zła??
-Nie-pocałowałam ją
-Kocham Cię wiesz 
-Wiem. Ja Ciebie też zołzo 
-Amelia proszę częstuj się
-Ona nie przyszła tu jeść tylko-zasłoniła mi buzię ręką
-Nie gryź-zabrała rękę
-Nie zasłaniaj mi ręki buzią
-Amelia powiedz mi czy to prawda, że Amal ostatnio kogoś pobiła-spytała ją moja mama
-Nic mi o tym nie wiadomo. A ja bym pierwsza o tym wiedziała
-No i co mówiłam Ci, że z nikim się nie biłam. Jedyną osobą z którą bym się biła to z tym kutasem pierdolonym
-Ile on ma u Ciebie ksywek ??-spytała Amelia 
-A bo ja pamiętam
-A może z łaski swojej mnie przedstawisz
-No nie wiem. Ale niech Ci będzie. To jest chłoptaś mamy Louis a to jest siostra chłoptasia Lottie. A to jest moja wariatka Amelia. Szczęśliwa 
-Tak. Pożycz mi tą zajebistą sukienkę
-Jaką tą zajebistą sukienkę??
-No tą co kupowałyśmy jak szłaś na randkę z Liam'em
-A tą sukienkę
-Na jaką Ty randkę szłaś??-spytała mama
-A to dawno było. A po co Ci ta sukienka?? I tak lepiej ode mnie nie będziesz wyglądać.
-Ale Ty skromna jesteś
-Wiadomo. Dobra chodź na górę-poszłyśmy do mojego pokoju. Amelia usiadła na łóżku a ja wyjęłam jej sukienkę
-Masz do tego jakąś seksowną bieliznę??
-Może i mam. Nie wiem 
-To weź poszukaj. Ale ja poszukam-Amelia zaczęła wyrzucać wszystko z szafki-Fajne masz bokserki. Daj mi klapsa byłam nie grzeczną dziewczynką. Skąd je masz??
-Liam mi kupił
-A wy już uprawialiście seks
-Nie
-A naciskał na Ciebie??
-Nie-Amelia położyła się obok mnie
-Co jest??
-Wczoraj przyszedł do mnie. Pogodziliśmy się. Dzisiaj mieliśmy się spotkać, ale odwołał 
-Moje biedactwo
-Może jemu jest ze mną źle??
-A czemu tak myślisz??
-Nie uprawiam z nim seksu
-Myślisz, że tylko dlatego nie mógł się z Tobą spotkać. Amal. Zastanów się co mówisz
-A jak to zawsze pamiętaj, że ja Cię kocham
-Ja Ciebie też kocham-przytuliłam się do niej-Po co Ci ta sukienka??
-A pewien chłopka zaprosił mnie do kina
-Kto??
-Niall
-Naprawdę??
-Tak. Nie powinnam iść. Prawda??
-Powinnaś. I to jak najbardziej.Niall jest fajnym chłopakiem
-Też tak sądzę. Uśmiechnij się. Zrobisz mi makijaż
-Jasne-Amelia usiadłam przed moją toaletką. Położyłam podkład, później puder, róż. Zrobiłam kreski i wytuszowałam rzęsy. Na sam koniec zrobiłam jej usta. -Włosy też??
-Tak-podkręciłam jej końcówki.
-Najlepiej Ci w rozpuszczonych
-Dziękuję-chciała mnie pocałować, ale się odsunęłam
-Nie całuj mnie, bo dobrze Ci jeszcze usta nie wyschły
-Przepraszam -przytuliła mnie-Idziemy??
-Tak-zeszłyśmy na dół. Mama przytulała się z tym swoim na kanapie. Lottie siedziała na fotelu. Oglądali jakiś film 
-Jak wyglądam??-spytała Amelia
-Ponętnie 
-Wariatka. Dobra. Lecę. Trzymaj kciuki
-Będę. Ale pamiętaj, że masz zdać mi relacje później
-Pamiętam
-Idź, bo się spóźnisz
-Kocham
-Ja mocniej-Amelia wyszła. Wariatka
-Amal oglądasz z nami??-spytała mama
-Chyba nie mam wyjścia-usiadłam na drugim fotelu. Wyjęłam telefon z kieszeni i weszłam na Twittera. Nic ciekawego tam nie było. Po za jednym twittem....
 
 
Przepraszam, że tal długo musieliście czekać. Wiem, że rozdział jest beznadziejny. Naprawdę bardzo was przepraszam. 
Ale proszę komentujcie. Jak was mam przekonać to tego żebyście komentowali. 
Kocham was <3

 

niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 1

Weszłam do domu. Torbę rzuciłam w kąt i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie a nogi położyłam na stoliku
-Amal kochanie to Ty??-spytała moja mama
-Nie święty Mikołaj-odpowiedziałam jej. Mama zeszła na dół. Na sobie miała małą czarną i do tego szpilki tego samego koloru-Idziesz na spotkanie z tym swoim chłoptasie
-Nie mów tak o nim
-A jak mam mówić?? Tato??!! Wybacz, ale nie
-Nie musisz mówić do niego tato
-Nadal nie rozumiem dlaczego nie jesteś z tatą
-Ja i twój tata to już przeszłość
-Ale on Cię nadal kocha
-Amal
-Co??
-Wychodzę i nie wiem o której wrócę. A Ty tu posprzątaj, bo wszędzie są twoje rzeczy
-Nie wiem czy mi się będzie chciało
-Dobrze ja idę
-Okay tylko tam uważajcie, bo nie będę niańczyć waszego bachora
-Po kim Ty masz taki charakter
-Ty powinnaś wiedzieć lepiej
-Bądź grzeczna
-Yhm...
-Papa
-Cześć
Mama wyszła. Są trzy opcje. Pierwsza spędzić ten wieczór sama. Druga zadzwonić do Am. Trzecia zrobić imprezę. Wybieram drugą. Wyjęłam z kieszeni telefon. Wybrałam jej numer
-Hej Amelia
-Hej kochana. Co tam??
-Wbijasz do mnie
-Nie wiem
-Mam wolną chatę
-Trzeba było tak od razy. Będę za pół godziny
-Okay. Czekam
-Papa
-Pa
Rozłączyłam  się. Mama miała rację przydałoby się tu posprzątać. Nie chce mi się. Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam laptopa i zeszłam na dół. Z powrotem usiadłam na kanapie. Weszłam na twitter'a. Mam jedno powiadomienie i jedną prywatną wiadomość.  Ciekawe kto do mnie napisał. Otworzyłam wiadomość. Była od Niall'a chłopaka z klasy Am
Hej Amal. Nie ma twojego numeru, więc piszę. Chciałem Ci zapytać....no...chodzi o to, że...Zresztą nie ważne... Sorry :c
Ciekawa ta wiadomość. Weszłam w powiadomienia. Jakiś Louis Tomlinson mnie obserwuje. Wylogowałam się. Odłożyłam komputer na bok. Poszłam do kuchni po szklankę soku marchewkowego. Napiłam się i odstawiłam szklankę na blat. Dobra ogarnę tu, bo matka się wkurzy. Zebrałam swoje rzeczy z kanapy, fotela, kominka, podłogi i stolika. Zaniosła je do swojego pokoju i rzuciłam na łóżko. Wyjęłam wieszaki z szafy. Niektóre rzeczy powiesiłam, a niektóre złożyłam i schowałam do szafy. Zeszłam na dół. Laptopa położyłam na półce pod stolikiem. Usiadłam na fotelu. Zaczęłam przyglądać się zdjęciom, które stały na komodzie. Na żadnym z nich nie było mnie i mamy. Oddaliłyśmy się od siebie, po rozwodzie rodziców. Trochę za tym tęsknie. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos dzwonka do drzwi. Poszłam otworzyć drzwi. Za nimi stała uśmiechnięta Amelia
-Już myślałam, że się rozmyśliłaś
-Ja nigdy-dziewczyna weszła do środka-Gdzie twoja mama??
-Pojechała do swojego chłoptasia
-A poznałaś go już??
-Nie i cieszę się
-To co robimy
-Może obejrzymy film??
-Spoko. Jaki??
-Nie wiem
-To ja wybiorę a Ty zrób coś do jedzenia
-Dobra-poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę. Pusta. Dobra zamówię pizzę. Wybrałam numer do pizzerii. Gdy już zamówiłam, wróciłam do salonu.
-I co??-spytałam
-"Mama" czy "Obecność"
-"Mama"
-Też tak myślałam. A co do jedzenia??
-Pizza
-Okay-w tym momencie, ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć
-Niall??
-Amal?? Co Ty tu robisz??
-Poczekaj niech pomyśle. Mieszkam
-No tak. Głupie pytanie
-No trochę. Nie wiedziałam, że roznosisz pizzę
-No tak jakoś wyszło. Chciałem trochę zarobić. Przeczytałaś wiadomość na twitterze
-Tak
-Przepraszam za nią
-Nie musisz przepraszać. Ile płace??
-Na koszt firmy
-Na pewno?? Nie będziesz miał żadnych problemów
-Nie
-Dzięki-wzięłam od niego pizze-Jeszcze raz dziękuję
-Proszę. Cześć
-Papa-Niall odszedł, wsiadł na swój skuter i odjechał. Zamknęłam drzwi i wróciłam do środka.
-Z kim gadałaś??-spytała Amelia
-Z Niall'em
-Jakim Niall'em??
-Od Ciebie z klasy
-Nadal nie kojarzę
-Blondyn z gitarą
-Aaa...Ten Niall
-Tak ten. Włącz ten film
-No już. Nie denerwuj się tak
-Zabawna
-No co??
-Nic-wywróciłam oczami. Usiadłam na kanapie. Amelia włączyła film. Oglądałyśmy i wcinałyśmy pizzę. Gdy film się skończył włączyłyśmy jeszcze "Trzy metry nad niebem". W trakcie filmu do Amelii zadzwoniłam mama.
-Muszę iść
-Ale jak to??
-Przepraszam
-Nic się nie stało
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też-pożegnałyśmy się. Usiadłam na fotelu. I co ja mam teraz zrobić. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je. Był to Liam a w ręku trzymał wielki bukiet czerwonych róż.
-Przepraszam Cię za wczoraj. Bardzo mocno Cię kocham.
-Oj Liam, Liam. I co ja mam z Tobą zrobić
-Przebaczyć i wpuścić do środka
-Wchodź
-Czyli wybaczasz mi??
-Tak, ale następnym razem kolejnej szansy nie będzie
-Teraz będę się starał-Liam wszedł do środka. Wzięłam od niego kwiaty i poszłam do kuchni. Wyjęłam dzbanek i nalałam do niego wody. Włożyłam do niego kwiatki. Liam podszedł do mnie i położył w mojej tali
-Kocham Cię. I cieszę się, że mi wybaczyłaś
-Ja Ciebie też kocham-Liam zaczął całować mój obojczyk
-Co Ty robisz??
-Całuje moją dziewczynę
-Ale chyba tam gdzie nie powinieneś-Liam mnie obrócił i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Podniósł mnie i posadził na blacie. Objęłam go nogami w pasie. Liam chciał ściągnąć moją bluzkę ale oderwałam się od niego
-Przepraszam, ale nie mogę
-Nie to ja przepraszam. Rozumiem, że jeszcze nie jesteś gotowa. A ja nie powinienem tak naciskać na Ciebie
-Okay-uśmiechnęłam się do niego
-Kocham Cię-pocałował czubek mojego nosa
-To może obejrzymy jakiś film
-Okay
-Ale ja wybieram
-Niech będzie-pobiegłam do  salonu. Wybrałam "Obecność". Włączyłam film na DVD. Usiadłam na kanapie obok Liam'a. Obejrzeliśmy film. Była godzina 20:30
-Zgłodniałem
-Ja też. Ale nie mam nic do jedzenia
-To zamówimy pizzę
-Już drugi raz dzisiaj będę zamawiać pizzę
-To ja zamówię
-Okay-Liam wyjął telefon i zamówił
-Za dwadzieścia minut będzie
-To co będziemy robić przez ten czas??
-Nie kuś, bo później będziesz żałować
-No dobra. Idę się napić, też chcesz??
-Nie dziękuję-poszłam do kuchni nalałam sobie soku marchewkowego. Wróciłam do salonu. Po drodze potknęłam się o własną torbę. Sok wylałam na bluzkę a szklankę stłukłam
-Cholera
-Nic Ci nie jest??
-Jeszcze żyje
-Hahaha. Pomogę Ci wstać
-Dziękuję-zdjęłam bluzkę, bo byłą cała mokra
-Oj Am, Am kusisz i to bardzo.
-Musisz się powstrzymać-Liam'owi zadzwonił telefon
-Przepraszam, ale muszę odebrać
-Okay-ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć
-Niall od dziś, będziesz przyjmował każde moje zamówienie
-Yyy..Nie..Kolega mnie poprosił
-Dobra nie tłumacz się. Ile płacę i tym razem nie, mów, że na koszt firmy
-No dobra
-Mama do Ciebie dzwoni
-Liam zapłać Niall'owi
-Dobra-poszłam do salonu, żeby odebrać od mojej mamusi
-Hallo
-Hej skarbie. Co tam porabiasz??
-Właśnie miałam uprawiać seks z chłopakiem
-Coo??
-Żartowałam
-Nigdy więcej tak nie żartuj. Zrozumiano
-Yhmm...
-To co robisz??
-Siedzę i oglądam telewizję. Nie bój się nie puszę domu z dymem
-Ja mam nadzieję. Muszę kończyć
-Papa 
-Skąd go znasz??
-Kogo??
-Tego blondyna
-Chodzi z Am do klasy
-Aha
-Kot do Ciebie dzwonił
-Ojciec. Mam wracać do domu
-Co?? Dlaczego??
-Nie wiem. Przepraszam
-Przecież to nie moja wina-Liam podszedł do mnie i pocałował. Mogłabym zostać tak na zawsze. Po chwili skończyła się nasza cudowna chwila
-Spotkamy się jutro
-Yhmm...
-Papa. Kocham Cię-Liam musnął moje usta i wyszedł. W tym momencie mój telefon znowu zadzwonił. Myślałam że to moja mama
-Ile razy mam powtarzać, że mam zamiar uprawiać seks...Zero prywatności
-Coo??
-Tato
-Amal. Co tam się dzieję??!!
-Nic. Myślałam, że to mama, więc żartowałam. Nie bój się. Jestem sama w domu.
-Boże. Nie strasz mnie
-Przepraszam
-A tak swoją drogą to gdzie jest mama??
-U swojego kochasia
-A co u Ciebie??
-Nudzę się, nikt nie może do mnie przyjść. A może Ty do mnie przyjedziesz??
-Chciałbym, ale muszę zostać w pracy
-Buuu....
-Odrobimy to następnym razem
-No dobra
-Przepraszam, ale muszę kończyć
-Okay
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też
-Papa
-Pa
Mój tata się rozłączył. Spojrzałam na zegarek. 21. Ughh..Co mam zrobić. Amelia nie może, Liam też nie, a mama jest na randce. Co ona piętnaście lat ma, żeby na nie chodzić. Wiem. Wezmę długą kąpiel. Poszłam do swojego pokoju, po książkę a następnie poszłam do łazienki. Nalałam wody do wany. Rozebrałam się i weszłam do niej. Mój telefon znowu zaczął dzwonić. Serio?? Kto to znowu
-Czego??
-Co tak nie miło do swojego chłopaka
-Liam to Ty??
-Nie moja babcia. Tęsknie
-Ja też
-Co porabiasz??
-Próbuje się zrelaksować w wannie, ale ciągle, ktoś mi przeszkadza
-Uuuu...W wannie powiadasz. Może ja powinienem do Ciebie wrócić 
-Wariat
-Muszę kończyć, bo policja każe mi się zatrzymać
-Coo??
-Później Ci wytłumaczę. Kocham Cię. Papa
Rozłączył się. Stwierdziłam, że nie będę się tym przejmować. Odłożyłam telefon na pralkę i wzięłam do ręki książkę. Czytam ją po raz setny, ale za każdym razem przeżywam to tak samo. Dwie godziny siedziałam i czytałam. Woda była już zimna. Umyłam się szybko i wyszłam z wanny. Wytarłam się porządnie i w ręczniku poszłam do pokoju. Przebrałam się w swoją a raczej Liam'a koszulkę i krótkie spodenki, ledwo zasłaniające pośladki. Poszłam do łóżka i znowu zaczęłam czytać. Po pół godzinie skończyłam całą książkę. Położyłam głowę na poduszkach i spojrzałam na sufit. Był pomalowany jak niebo nocą. A nad moją głową znajdował się cytat:
 "A gdy zaczęło się ściemniać, wskazałeś na niebo i powiedziałeś, że gwiazd jest tyle ile rzeczy we mnie kochasz"
Lubię ten cytat. Jest oryginalny. Chyba każda dziewczyna chciałaby to usłyszeć. Kocham ten pokój. Ściany są pomalowane na granatowo. Na suficie są pomalowane gwiazdki. A dwie ściany są do pisania cytatów, które mi się podobają. Nie wiem co bym bez nich zrobiła. One dają mi siłę. Chociaż wyglądam na twardą, to łatwo mnie zranić. Zrobiłam się śpiąca. Położyłam głowę do poduszki. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
***
Obudziły mnie rano jakieś hałasy na dole. Spojrzałam na zegarek 7:30. Zeszłam na dół. Przed kuchnią potknęłam się o jakiś karton
-Kurwa mać. Kto do chuja to postawił??
-Wszystko okay??-spytała jakaś blondynka
-Nie kurwa. Rękę mnie boli
-Pomogę Ci wstać-powiedział jakiś wysoki brunet o niebieskich oczach, w których można było dostrzec troskę. Jedną rękę włożył pod moje kolana a druga znalazła się przy mojej tali. Podniósł mnie i posadził na kanapie.
-Kim wy jesteście??
-Louis. Louis Tomlinson. A to moja siostra Lottie
-To Ty mnie obserwujesz na Twitter'ze
-Tak to ja
-A co wy w ogóle robicie w moim domu. Czekaj nie odpowiadaj. Niech zgadnę. Nowy chłoptaś mamy
-Nie chłoptaś a narzeczony. Ale zgadłaś 
-I wprowadzasz się tu??
-Tak z Lottie
-Bo??
-Bo ja czy bo Lottie
-Obydwoje
-Ja, bo kocham twoją mamę, a Lottie, bo chce się uczyć w Londynie a nasza mama mieszka w Doncaster
-Aha. A gdzie mama??
-W pracy
-A no tak, albo Ty albo praca. Powinnam się już przyzwyczaić 
-Pomożesz mi??-spytała Lottie czy jak jej tam
-W czym??
-Znaleźć mój pokój
-No okay. Chodź-poszłam na górę. Jej pokój będzie naprzeciwko mojego. Lottie to moje przeciwieństwo. Jest cicha, skromna, taka szara myszka. A ja?? Wariatka nad wariatki
-O to twój pokój
-Dziękuję
-Taa...-poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i zadzwoniłam do Amelia'i
-Kurwa Amal wiesz, która godzina
-Około 8 rano
-No i Ty do mnie dzwonisz o tej porze
-Tak
-Co tam się stało?? Znowu Liam??
-Wiedziałam i nie, nie Liam
-A co??
Chłoptaś mamy wprowadza się z siostrą
-Serio??
-Nie na niby
-Ale tak po prostu
-Nie kurwa z efektami specjalnymi
-Zabawna
-Hahaha
-Dobra zaraz będę
-Po kiego??
-Muszą ją i jego zobaczyć. A tak swoją drogą to po co ona??
-Chcę uczyć się w Londynie a ich mama mieszka w Don-cośtam
-To co będzie do nas chodzić do szkoły
-Skąd mam wiedzieć
-Widzę, że sama muszę się dowiedzieć. Będę za godzinę
-Nie będę czekać
-Też Cię kocham
Amelia się rozłączyła.Wariatka. Ktoś zapukał do drzwi.
-Mamy nie ma w domu-drzwi się uchyliły
-To wiem. Mogę-spytał Louis
-Jak musisz
-Chciałbym z Tobą porozmawiać na temat Lottie
-A co z nią nie tak??
-Lottie jest bardzo cichą i zamkniętą w sobie dziewczyną. I mam do Ciebie prośbę jak byś mogła pomóc jej się odnaleźć w szkole. Nie mówię, że macie się kochać, ale tak na początku. 
-No dobra, ale nie pomyślałeś, że ona może woli taka jaka jest??
-Jeszcze pół roku temu taka nie była. Cały czas chodziła uśmiechnięta. Cieszyła się życiem a teraz to tak zwany wrak człowieka. A ja nie wiem co się stało 
-I chcesz, żebym to ja zrobiła i jej pomogła
-Jak byś mogła
-Postaram się
-Dziękuję. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy
-Taa...A teraz mógłbyś sobie pójść
-Mam wrażenie, że mnie nie lubisz
-Brawo geniuszu
-Dlaczego
-Bo może zastępujesz miejsce, które powinien zając mój tata

piątek, 27 lutego 2015

Prolog

Normalna dziewczyna
Amal

Dorosły mężczyzna
Louis

Kobieta, która stanie na drodze wielkie miłości
Gwen

Najbardziej zazdrosny facet na świecie
Zayn

Chłopak, który bawi się dziewczynami
Liam

Najlepsza przyjaciółka
Amelia

Chłopak, który będzie musiał wybierać po między dwiema
Niall

Najlepszy przyjaciel
Harry


Co się stanie gdy wszyscy się spotkają??
Czy Amal da radę stawić czoła problemom??
Czy Louis pomoże tej jedynej??
Co na to Gwen??
Co tak naprawdę czuję Zayn??
Czy wyjdzie tajemnica Liam'a, dlaczego bawi się dziewczynami??
Czy Amelia naprawdę okaże się najlepszą przyjaciółką??
Co zrobi Niall, gdy się dowie, że kłócą się o niego dwie bliskie mu osoby??
Co na to Harry, gdy najlepszy kumpel powie mu prawdę??