środa, 11 listopada 2015

Rozdział 7

Cały dzień w szkole myślałam o tym co zrobił Louis. Dlaczego to zrobił? Czemu stanął w mojej obronie skoro wczoraj go pobiłam a on nazwał mnie kurwą?
-Hej. Czemu mnie unikasz?- Lottie usiadła obok mnie
-Nie unikam Cię, po prostu myślę czemu twój brat stanął w mojej obronie
-Spytaj się go
-Pytałam się to powiedział, że chciał. Co masz teraz?
-Muzykę
-Czyli mamy razem. Czego uczy twój brat?
-Muzyki
-Super-poszyłyśmy do sali. Usiadłam w swojej ławce na końcu sali. Louis wszedł do klasy. OD razu spojrzał na mnie. Kiedy spojrzałam prosto w jego oczy spuścił wzrok.
-Dzień dobry. Ja nazywam się Louis Tomlinson i jestem waszym nowym nauczycielem muzyki. Może opowiecie mi coś o sobie-wszyscy pokiwali głowami
-Po co?- spytałam
-Nie rozumiem
-Po mamy panu mówić coś o sobie skoro Pan ma uczyć nas a nie być naszym przyjacielem
-Chcę dowiedzieć się o was jak najwięcej, ponieważ nie chcę żebyś traktowali mnie tylko jak nauczyciela
-A jak kogo? Znajomego, kolegę, przyjaciela czy może kogoś więcej. A może chcę Pan być naszym ojcem i wpieprzać się w nasze życie
-Nie rozumiem po co ta dyskusja
-A ja nie rozumiem po co chce Pan coś więcej o nas wiedzieć
-Już powiedziałem
-Ale teraz co mamy mówić po imieniu do Pana. Czy jak mam się zwracać?
-Amal skończ tą dyskusję. Amelia wyjechał to Ciebie nie ma kto hamować
-Dylan zamknij się. Okay?
-Posłuchaj Amal. Jak nie chcesz to nie musisz mówić coś o sobie, ale innym nie przeszkadzaj. Najlepiej będzie jak wyjdziesz, bo jeśli nie masz nic do roboty to wiesz gdzie są drzwi. Po co masz psuć humor innym
-Nie mam zamiaru
-To nie przeszkadzaj
-Będę, bo jestem kurwą
-Chyba sprawiasz dużo problemów rodzicom? Twoja mama stara się Ciebie wychować na porządną dziewczynę ale twój ojciec nie przykłada do tego najmniejszego wysiłku
-Odpierdol się od mojego ojca
-Chciałaś dyskusji to masz
-Ja nie obrażam twoich rodziców, więc nie waż się powiedzieć złego słowa na temat mojego taty
-Zraniłem serduszko biednej Amal
-Louis-upomniała go Lottie
-Przepraszam
-To już wszystko jasne-zabrałam swoją torbę i wyszła z sali. Za mną wybiegła Lottie i Louis. Blondynka złapała mnie za rękę
-To Ty mu kazałaś stanąć w mojej obronie u dyrektora. To Ty mu kazałaś przestać. Przyznaj się Lottie. Nie róbcie ze mnie kretynki
-Tak to ja. Obiecałam
-Komu? Amelii? Czy może mojej mamie, bo Amelia zrozumiałaby, ale moja mama nie. A Ty czego jeszcze chcesz. Wiesz co ciągle się zastanawiam za co mnie tak nienawidzisz?
-Ja Cię nie nienawidzę
-Tak? A dajesz inne wrażenie. Obrażasz mnie przy swojej rodzinie. Potem bronisz mnie a teraz przypierdalasz się do mojego ojca. Chcę Ci przypomnieć, że to Ty rozpierdoliłeś moją rodzinę, nigdy nie wybaczę mamię, że zdradziła tatę z Tobą
-Związek twoich rodziców rozpadał się zanim twoja mama poznała mnie
-Tak? Ciekawe, kto Ci takich bzdury powiedział
-Twoja mama
-Jakoś nie wierzę, dopóki moja mama nie poznała Ciebie wszystko było idealnie. Kochali się. Mój tata chciał zabrać mamę na podróż dookoła świata, bo zawsze o tym marzyła. Ale nagle pojawiłeś się Ty i wszystko rozpierdoliłeś. Jesteś z siebie dumny?
-Amal posłuchaj mnie. Przykro mi, że twoi rodzice nie są razem a ja kocham twoją mamę a twoja mama kocha mnie. Musisz to zaakceptować.
-Nie mam zamiaru-wyszłam ze szkoły. Wiedziałam, że tata jest w pracy, mama też, on też a do Liama nie pojadę. Wiem, pójdę do domu i wyjdę za nim mama wróci. Po 15 minutach była w domu. Poszłam do swojego pokoju. Mam dość. Amelia, Liam, Louis, Lottie, mama, tata. Wszystko naraz się wali. Włączyłam muzykę i zaczęłam rysować. Zawsze mnie to odprężało. Rysowałam swoje uczucia. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie co mam narysować. Smutną dziewczynę ze spuszczoną głową w ręku trzymała balonik. Wszystko wokół niej  było kolorowe tylko ona była szara. Łzy spłynęły po moich policzkach. Zaczęłam rysować. Gdy kończyłam rysować, ktoś podjechał pod dom. Był to samochód Louis’ego. Cholera jasna, za długo siedziałam. Stanęłam przy oknie i spojrzałam przez nie tak, żeby mnie nie zauważyli. Wysiadł i poszedł otworzyć drzwi od samochodu mojej mamie. Weszli do domu. Spakowałam swoje rzeczy i chciałam wyjść przez okno. Drzwi od pokoju się otwierały szybko schowałam się pod łóżku
-Louis-zawołała go moja mama
-Tak kochanie
-Amal tu była
-Skąd wiesz?
-Wczoraj tu tego nie było-zapewne pokazała mu mój rysunek
-Ładnie rysuję
-Tak, ale co przedstawia ten rysunek?
-Zapewne ją. Jest zagubiona w tym świecie. Jej przyjaciółko wyjechała. Ty z jej tatą nie jesteście razem a ona w tym wszystkim się jeszcze nie odnalazła-jaki on kurwa mądry. Nie wierzę. Przed moją mamą udaję takiego kochanego a przy mnie jest inny. Cholera. Zapomniałam mam alergie na kurz a pod moim łóżkiem nie jest czysto. Kichnęłam
-Na zdrowie Amal-musiałam wyjść spod łóżka, bo już oboje wiedzą, że tu jestem. Nie mogłam się do szafy schować, albo łazienki tylko łóżku wybrałam
-Amal skarbie to prawda co powiedział Louis o twoim rysunku
-Co was to interesuję. Wczoraj twój kochany chłoptaś nazwał mnie kurwą a Ty nawet nie zareagowałaś.
-Daj nam to wytłumaczyć
-A co tu jest do tłumaczenia mamo. Już Cię nie obchodzę. Liczy się tylko on
-Nie prawda skarbie. Kocham Cię nadal tak samo mocno jak wcześniej
-Wybacz, ale już nie wierzę. Wyprowadzam się do taty
-Poczekaj proszę. Zadzwonię do niego i  ustali to na spokojnie
-Dobrze-oboje wyszli z mojego pokoju. Już widzę jak czekam na tatę. Otworzyłam okno i weszłam na parapet. Nie raz wychodziłam przez okno, więc nie sprawi mi to najmniejszego problemu
-Amal-odwróciłam się i w tym momencie się poślizgnęłam i spadłam. Ostanie co widziałam to rozmazaną twarz Louis’ego. A potem już tylko ciemność

2 komentarze:

  1. Hmmmm.... Biedna Amal... Wszystko jej się wali, ale mam nadzieję, że niedługo wyjdzie na prostą...
    Joasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Tomlinson! Ty cholerny dupku! Ugh! Nie wierzę w to, że w tym ff nie lubię Louis'ego! Po cichu jednak liczę, że w kolejnych rozdziałach zobaczę jego inne obliczę.
    Całuję Lilka ;*******************

    OdpowiedzUsuń