piątek, 5 lutego 2016

Rozdział 9

-Louis Ty co?
-Widziałem jak twój chłopak Cię zdradza
-Coo? Nie wierzę Ci. To nie może być prawda
-Niestety. Wiedziałem, że mi nie uwierzysz. Dlatego zrobiłem zdjęcia-wyjął telefon i pokazał mi zdjęcia na swoim telefonie. Był na nich Liam z jakąś zdzirą. Całowali się a jego ręce były na jej tyłku.  Obiecał mi, że to już się więcej nie powtórzy, że mnie nie zdradzi. Jebany sukinsyn jak mógł zrobić coś takiego.
-Dziękuję, że mi to pokazałeś
-Powiedziałem, że twoje szczęście jest dla mnie ważne
-Czy mógłbyś wyjść, bo chciałabym zostać sama
-Oczywiście. Jeśli czegoś potrzebujesz to po prostu przyjdź
-Okay-Louis wyszedł z pokoju. Wtuliłam się w poduszkę i zaczęłam płakać. Ponoć  mnie kochał. Gdyby mnie kochał nigdy by mnie nie zdradził a to już było piąty raz. Mówił mi, że będzie czekać, aż będę gotowa na seks a tak naprawdę tylko na tym mu zależało. Czemu ja tak cholernie muszę przywiązywać się do ludzi.

Bo Ci na nich zależy, tępa idiotko

Jak zwykle moja podświadomość miała racja. Tylko kurwa czemu ja mam takiego pierdolonego pecha do miłości. Czemu nie mogę trafić na tego jedynego. Tego, który uwiedzie mnie swoim uśmiechem, spojrzeniem, bycie. Dlaczego ja przez niego tak cierpię. Dlaczego to tak cholernie boli

Bo go kurwa kochasz

Nienawidzę swojej podświadomości, bo zawsze ma rację
*Oczami Louis’ego*
Stchórzyłem i nie powiedziałem jej tego co chciałem. Nie powiedziałem jej, że się w niej zakochałem. Jej oczy. Usta. Głos. Uśmiech. To wszystko co w niej pokochałem, już pierwszego dnia, gdy ją zobaczyłem. Boję się powiedzieć co do niej czuję. Jest dużo młodsza ode mnie, ale dla mnie nie stanowi to problemu. Jej sposób chodzenia. Jej tyłek, który opina się w jej spodniach.

Przestań myśleć chuje, tylko głową

Chciałbym być przy niej. Zbliżyć się. Jest mi jej żal, że musi cierpieć przez tego frajera, ale nie chciałem, żeby żyła w kłamstwie, nie zasługuję na to. Zrobiłem gorącą czekoladę i do tego wrzuciłem pianki a na to bitą śmietanę. Zaniosłem jej do pokoju. Usiadła na łóżku. Jej oczy były spuchnięte i czerwone
-Czekolada zawsze poprawia humor
-Dziękuję, ale tu przydałoby się coś mocniejszego-uśmiechnąłem się na samą myśl pijącej Amal
-Chciałem Cię przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie
-Ja też Cię przepraszam za to, że Cię uderzyłam
-Zasłużyłem
-To fakt
-Nie powinnaś płakać przez niego. Nie warto
-Gdyby naprawdę mnie kochał, nigdy by mnie nie zdradzał
-To już się zdarzyło?
-Tak. Z pięć razy, tylko za każdy razem dawałam mu jeszcze jedną szansę, bo miałam nadzieję, że się zmieni
-Teraz też dasz?
-Nie
-To dobrze. Czemu taka jesteś?
-Jaka?
-Albo tak cholernie wrażliwa, albo cholernie obojętna?
-Bo jestem cholernie inna niż wszystkie dziewczyny, które znasz-uśmiechnęła się. Jej uśmiech jest tak cholernie piękny mimo, że jej oczy są smutne i szare-Kurwa-teraz zauważyłem, że wylała na siebie czekoladę-Jak zwykle mam szczęście-wstała z łóżka. Miała na sobie za dużą bluzę, która ledwo zakrywała jej pośladki. Czułem jak mój kutas robi się sztywny, zacisnąłem usta. Zdjęła zalaną bluzę zostając w samej bieliźnie a bluzę rzuciła na krzesło. Podeszła do szafy. Gdy wypięła się w moją stronę moją stronę myślałem, że eksploduję

Przestań się na nią gapić, frajerze

Jej czarne koronkowe majtki idealnie było dopasowane do jej zajebistego tyłka. Wyjęłam z szafy bluzkę i ją założyła. Odwróciła się do mnie a ja musiałem udawać, że się na mnie nie patrzyć. Wyjęła z torby papierosy i podpaliła jednego
-Palisz?
-Tak. Chcesz?- wyciągnęła paczkę w moją stronę. Pokiwałem głową i wyciągnąłem jednego, poczym wziąłem zapalniczkę od Amal i podpaliłem swojego papierosa. Czemu ona pod każdym względem musi być tak zajebiście doskonała. Każde słowo, które wypowie ma sens. Każdy ruch, który zrobi jest doskonały. Gdyby tylko wiedziała jak na mnie działa

Na pewno byś zdobył jej zaufanie

To fakt musiałem się ukrywać z tym co do niej czuję i to jak dla mnie działa. Już chyba wiem co zrobić, żeby ją lepiej poznać

środa, 6 stycznia 2016

Post informacyjny

Cześć!
Zawaliłam na całej linii i jestem tego w pełni świadoma. Przepraszam. Ostatnio zbyt często was przepraszam i to mnie boli, że nie potrafię się wywiązać z umowy. Ale trzecia klasa gimnazjum nie jest taka prosta jak myślałam. Myślałam, że to będzie same powtórzenie z dwóch pierwszych lat w gimnazjum, ale się pomyliłam. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. Nie zawieszam ani nie usuwam blogów, bo nie miałabym po prostu serca to jest to co sprawia mi przyjemność, radość. I to właśnie mnie odpręża. Ale też boli mnie serce, gdy ciągle was zawodzę. Muszę teraz się przyłożyć do kartkówek, klasówek i wszystkiego co możliwe, żeby dostać się do wymarzonej szkoły. Jestem okropna wiem i możecie mnie znienawidzić za to. Chyba już wykorzystałam wszystkie możliwe szansy z waszej strony, ale proszę wybaczcie mi to po raz kolejny. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby powrócić do starej formy pisania i postaram się dodawać na bieżąco (pewnie teraz pomyślicie „ile razy tak mówiła, ale nigdy jej nie wychodziło) i rozumiem, ale nie skreślaj mnie tylko dlatego, że nie daję rady. Zrobię wszystko, żeby było okay. I proszę bądź ze mną. Jeśli was zawiodłam a na pewno to zrobiłam to przepraszam, ale naprawdę tego nie chciałam, bo gdyby chciała to pisanie nie było by tym co kocham
Przepraszam

czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 8

Obudziłam się w sali szpitalnej. Ściany były białe, w powietrzu było czuć charakterystyczny zapach szpitala. Byłam podłączona do kroplówki. Po jednej stronie łóżka siedziała Mama a nad nią stał Louis i Lottie a po drugiej stronie siedział Tata. Oboje trzymali mnie za ręce.
-Amal-Mama spojrzała na mnie. Jej policzki były mokre a oczy czerwone od płaczu
-Co się stało?-spytałam
-Chciałaś wyjść przez okno, ale ja Cię zawołałem i spadłaś-wytłumaczył mi Louis
-Jak się czujesz?-spytał Tata
-Nie wiem. Chyba dobrze. Dzwoniliście do Amelii?
-Tak. Powiedziała, że przyjedzie najszybciej jak tylko może
-Dobrze
-Amal-do Sali wszedł Liam. Pierwsze co zrobił to mnie pocałował nie patrząc na to, że moim rodzice siedzą tuż obok.
-Przepraszam. Jak wyszłaś ode mnie nie mogłem sobie tego darować jak się zachowałem. Proszę wyba..
-Lepiej już nic nie mów-teraz ja go pocałowałam. Uśmiechnął mi się w usta. Gdy oderwaliśmy się od siebie spojrzałam na Tatę i Mamę. Tata się śmiał a Mama patrzyła na nas z przerażeniem-Coo??
-Amal co to ma być?-krzyknęła Mama
-Nie krzycz na nią, bo sama byłaś w jej wieku i całowałaś się gdzie tylko jest to możliwe
-Ale nie przy rodzicach
-No to. Zapomniałem, że twoi rodzice są strasznie nadęci
-Przestaniesz w końcu obrażać moich rodziców-Tata nigdy nie przepadał za dziadkami, zresztą ja też nie miałam z nimi najlepszego kontaktu.
-Ja ich nie obrażam tylko mówię prawdę
-Czemu ja nie posłuchałam Mamy, gdy mówiła, żebym za Ciebie nie wychodziła-spojrzałam na Tatę, wiem, że jest silnym facetem ale takie słowa z ust mamy na pewno go zabolały, bo wiem, że ją nadal kocha
-Skoro teraz żałujesz to po co wychodziłaś za mnie
-Bo musiałam, ale tak naprawdę nigdy nie chciałam być z Tobą. Gdyby nie tamta noc to wszystko inaczej by się potoczyło
-Sugerujesz, że to moja wina
-Tak
-Poszłaś ze mną do łóżka z własnej woli. Nie zaciągnąłem Cię tam siłą
-Ale to Ty nie potrafiłeś się zabezpieczyć
-Chwila-przerwałam im-Czy wy chcecie mi powiedzieć, że mam rodzeństwo?
-Miałaś-zaczął Tata
-Zayn nie
-Ma już 16 lat powinna znać prawdę. Któregoś dnia, gdy miałem 18 lat poszedłem do klubu na imprezę. Spotkałem tam twoją Mamę. Rozmawialiśmy, piliśmy aż w końcu wylądowaliśmy w łóżku. Parę dni później spotkałem znowu twoją Mamę. Siedziała zapłakana przed moimi drzwiami. Powiedziała mi, że jest w ciąży we mną. Z początku nie wierzyłem, ale byłem jej pierwszym chłopakiem. Gdy powiedziała dziadkowi to ją z domu wyrzucił, bo nie dość, że uprawiała seks przed ślubem to jeszcze z chłopakiem, którego poznała na imprezie. Twój dziadek postawił jej ultimatum. Albo bierzemy ślub albo Mama miała się wyprowadzić. Błagała mnie, żebym się zgodził. Nie chciałem tego, ale też nie mogłem jej zostawić same, bo nosiła moje dziecko. Wzięliśmy ślub, urodził nam się syn a ja poczułem coś do twojej Mamy. Gdy twój brat miał trzy latka zachował. Po roku zmarł. Teoretycznie mogłem już zostawić twoją Mamę i wrócić do poprzedniego życia, ale nie chciałem, nie mogłem. Rola ojca zrobiła swoja. Dopóki się nie urodziłaś czuliśmy jakąś pustkę. Ale z czasem to minęło i musieliśmy się Tobą zając, żeby już nie przechodzić przez to samo, żeby Cię nie stracić.
-Czemu mi wcześniej nie powiedzieliście?
-Chcieliśmy, ale sama myśl o tym była ciężka a co dopiero wypowiedzenie tego
~*~

-Jak tam skarbie?
-Oj Amelia. Wiesz jak za Tobą tęskniłam-przytuliłam ją. Znowu jest przy mnie
-Wiem ja też. Ale teraz opowiadaj
-Od czasu mojego pobytu w szpitalu rodzice przestali się kłócić, rozmawiają normalnie. Zżyłam się bardziej z Lottie, unikam Louis’ego a z Liamem przeżyłam swój pierwszy raz
-Cooo??
-Z tym ostatnim żartowałam. A jak z Niallem?
-A co ma być z Niallem?
-No. Ty. I. On. Razem
-Nie
-Czemu? Przecież Niall jest fajny
-No tak, ale jednak to nie to
- A Ty jak zwykle coś
-Nie marudź. Dobra ja lecę
-Już. Zostań na noc
-Nie mogę
-Buu…
-Też Cię kocham-Amelia cmoknęła mnie w policzek i wyszła z pokoju. Sięgnęłam po swój telefon i słuchawki. Podłączyłam je do telefon. Gdy miałam włączać muzykę, ktoś zapukał
-Proszę-drzwi się otworzyły a w nich stanął Louis
-Możemy porozmawiać
-Możemy-usiadł na łóżku
-Amal ja wiem, że Ty mnie nie lubisz..
-Nie Louis to nie tak. Nie to, że Cię nie lubię tylko po prostu wolałabym, żeby Tata z nami mieszkał na nie Ty. Przepraszam, że to mówię, ale musisz mnie zrozumieć. Ta cała sytuacja mnie przerasta
-Wiem i chcę Ci pomóc
-Jak?
-Kocham twoją Mamę, ale czyjeś szczęście jest dla mnie ważniejsze
-Czyje?
-Twoje
-Nie rozumiem
-Amal ja…





WESOŁY ŚWIĄT!!!!
Postanowiłam zrobić wam taki prezent na święta. Ale musiałam podzielić go na dwie części. Przepraszam.. Po prostu nie dałabym rady dziś na sześć blogów wstawić rozdziały. Jutro będzie część druga świątecznego prezentu
Życzę wam radosny, spokojny świąt
Dużo prezentów od świętego  Mikołaja
Udanego sylwestra
I spełnienia marzeń
(bo wystarczy w nie uwierzyć a na pewno się spełnią)
Kocham was

sobota, 5 grudnia 2015

Post informacyjny

Na początku przepraszam z całego serca. Jest mi cholernie przykro, że was zawiodłam.
Sześć blogów przy trzeciej klasie gimnazjum to nie lada wyzwanie, ale nie, niczego nie zawieszam, nie usuwam. Tylko proszę zrozumcie mnie.
Kiedyś już to napisałam, nie wiedząc, że to jest cytat Skayfallgirl (po prostu ktoś mi go powiedział i zapamiętałam), więc teraz znowu go zacytują "Kiedy piszę, piszę dla siebie. Kiedy publikuję, publikuję dla was".
Dlatego proszę piszcie komentarze pod rozdziałami. Wystarczy typu "Fajny rozdział" ale jeśli wam się coś nie podoba, coś źle napisałam napiszcie to. Jestem amatorkom, która popełnia błędy. Wszystkie komentarze są dla mnie motywacją. Proszę, bo jeśli nie to chyba nie ma sensu moje dalsze pisanie
Postaram się dzisiaj coś wstawić, ale niczego nie obiecuję

środa, 11 listopada 2015

Rozdział 7

Cały dzień w szkole myślałam o tym co zrobił Louis. Dlaczego to zrobił? Czemu stanął w mojej obronie skoro wczoraj go pobiłam a on nazwał mnie kurwą?
-Hej. Czemu mnie unikasz?- Lottie usiadła obok mnie
-Nie unikam Cię, po prostu myślę czemu twój brat stanął w mojej obronie
-Spytaj się go
-Pytałam się to powiedział, że chciał. Co masz teraz?
-Muzykę
-Czyli mamy razem. Czego uczy twój brat?
-Muzyki
-Super-poszyłyśmy do sali. Usiadłam w swojej ławce na końcu sali. Louis wszedł do klasy. OD razu spojrzał na mnie. Kiedy spojrzałam prosto w jego oczy spuścił wzrok.
-Dzień dobry. Ja nazywam się Louis Tomlinson i jestem waszym nowym nauczycielem muzyki. Może opowiecie mi coś o sobie-wszyscy pokiwali głowami
-Po co?- spytałam
-Nie rozumiem
-Po mamy panu mówić coś o sobie skoro Pan ma uczyć nas a nie być naszym przyjacielem
-Chcę dowiedzieć się o was jak najwięcej, ponieważ nie chcę żebyś traktowali mnie tylko jak nauczyciela
-A jak kogo? Znajomego, kolegę, przyjaciela czy może kogoś więcej. A może chcę Pan być naszym ojcem i wpieprzać się w nasze życie
-Nie rozumiem po co ta dyskusja
-A ja nie rozumiem po co chce Pan coś więcej o nas wiedzieć
-Już powiedziałem
-Ale teraz co mamy mówić po imieniu do Pana. Czy jak mam się zwracać?
-Amal skończ tą dyskusję. Amelia wyjechał to Ciebie nie ma kto hamować
-Dylan zamknij się. Okay?
-Posłuchaj Amal. Jak nie chcesz to nie musisz mówić coś o sobie, ale innym nie przeszkadzaj. Najlepiej będzie jak wyjdziesz, bo jeśli nie masz nic do roboty to wiesz gdzie są drzwi. Po co masz psuć humor innym
-Nie mam zamiaru
-To nie przeszkadzaj
-Będę, bo jestem kurwą
-Chyba sprawiasz dużo problemów rodzicom? Twoja mama stara się Ciebie wychować na porządną dziewczynę ale twój ojciec nie przykłada do tego najmniejszego wysiłku
-Odpierdol się od mojego ojca
-Chciałaś dyskusji to masz
-Ja nie obrażam twoich rodziców, więc nie waż się powiedzieć złego słowa na temat mojego taty
-Zraniłem serduszko biednej Amal
-Louis-upomniała go Lottie
-Przepraszam
-To już wszystko jasne-zabrałam swoją torbę i wyszła z sali. Za mną wybiegła Lottie i Louis. Blondynka złapała mnie za rękę
-To Ty mu kazałaś stanąć w mojej obronie u dyrektora. To Ty mu kazałaś przestać. Przyznaj się Lottie. Nie róbcie ze mnie kretynki
-Tak to ja. Obiecałam
-Komu? Amelii? Czy może mojej mamie, bo Amelia zrozumiałaby, ale moja mama nie. A Ty czego jeszcze chcesz. Wiesz co ciągle się zastanawiam za co mnie tak nienawidzisz?
-Ja Cię nie nienawidzę
-Tak? A dajesz inne wrażenie. Obrażasz mnie przy swojej rodzinie. Potem bronisz mnie a teraz przypierdalasz się do mojego ojca. Chcę Ci przypomnieć, że to Ty rozpierdoliłeś moją rodzinę, nigdy nie wybaczę mamię, że zdradziła tatę z Tobą
-Związek twoich rodziców rozpadał się zanim twoja mama poznała mnie
-Tak? Ciekawe, kto Ci takich bzdury powiedział
-Twoja mama
-Jakoś nie wierzę, dopóki moja mama nie poznała Ciebie wszystko było idealnie. Kochali się. Mój tata chciał zabrać mamę na podróż dookoła świata, bo zawsze o tym marzyła. Ale nagle pojawiłeś się Ty i wszystko rozpierdoliłeś. Jesteś z siebie dumny?
-Amal posłuchaj mnie. Przykro mi, że twoi rodzice nie są razem a ja kocham twoją mamę a twoja mama kocha mnie. Musisz to zaakceptować.
-Nie mam zamiaru-wyszłam ze szkoły. Wiedziałam, że tata jest w pracy, mama też, on też a do Liama nie pojadę. Wiem, pójdę do domu i wyjdę za nim mama wróci. Po 15 minutach była w domu. Poszłam do swojego pokoju. Mam dość. Amelia, Liam, Louis, Lottie, mama, tata. Wszystko naraz się wali. Włączyłam muzykę i zaczęłam rysować. Zawsze mnie to odprężało. Rysowałam swoje uczucia. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie co mam narysować. Smutną dziewczynę ze spuszczoną głową w ręku trzymała balonik. Wszystko wokół niej  było kolorowe tylko ona była szara. Łzy spłynęły po moich policzkach. Zaczęłam rysować. Gdy kończyłam rysować, ktoś podjechał pod dom. Był to samochód Louis’ego. Cholera jasna, za długo siedziałam. Stanęłam przy oknie i spojrzałam przez nie tak, żeby mnie nie zauważyli. Wysiadł i poszedł otworzyć drzwi od samochodu mojej mamie. Weszli do domu. Spakowałam swoje rzeczy i chciałam wyjść przez okno. Drzwi od pokoju się otwierały szybko schowałam się pod łóżku
-Louis-zawołała go moja mama
-Tak kochanie
-Amal tu była
-Skąd wiesz?
-Wczoraj tu tego nie było-zapewne pokazała mu mój rysunek
-Ładnie rysuję
-Tak, ale co przedstawia ten rysunek?
-Zapewne ją. Jest zagubiona w tym świecie. Jej przyjaciółko wyjechała. Ty z jej tatą nie jesteście razem a ona w tym wszystkim się jeszcze nie odnalazła-jaki on kurwa mądry. Nie wierzę. Przed moją mamą udaję takiego kochanego a przy mnie jest inny. Cholera. Zapomniałam mam alergie na kurz a pod moim łóżkiem nie jest czysto. Kichnęłam
-Na zdrowie Amal-musiałam wyjść spod łóżka, bo już oboje wiedzą, że tu jestem. Nie mogłam się do szafy schować, albo łazienki tylko łóżku wybrałam
-Amal skarbie to prawda co powiedział Louis o twoim rysunku
-Co was to interesuję. Wczoraj twój kochany chłoptaś nazwał mnie kurwą a Ty nawet nie zareagowałaś.
-Daj nam to wytłumaczyć
-A co tu jest do tłumaczenia mamo. Już Cię nie obchodzę. Liczy się tylko on
-Nie prawda skarbie. Kocham Cię nadal tak samo mocno jak wcześniej
-Wybacz, ale już nie wierzę. Wyprowadzam się do taty
-Poczekaj proszę. Zadzwonię do niego i  ustali to na spokojnie
-Dobrze-oboje wyszli z mojego pokoju. Już widzę jak czekam na tatę. Otworzyłam okno i weszłam na parapet. Nie raz wychodziłam przez okno, więc nie sprawi mi to najmniejszego problemu
-Amal-odwróciłam się i w tym momencie się poślizgnęłam i spadłam. Ostanie co widziałam to rozmazaną twarz Louis’ego. A potem już tylko ciemność

sobota, 17 października 2015

Rozdział 6

Obudziłam się rano. Liam wtulił się w moje plecy. Jego ręka znajdowała się niebezpiecznie blisko mojego krocza. No tak. Oboje jesteśmy nadzy. Chwyciłam delikatnie jego dłoń tak, żeby się nie obudził.
-Nie bój się, nie zrobię tego.-powiedział na co się wystraszyłam i puściłam jego rękę tak, że spadła na mój biust. Czekałam na jego ruch. Z jednej strony chciałam tego, a z drugiej bałam się. Liam chwilę się wahał co zrobić, ale zabrał swoją rękę i odwrócił się w drugą stronę. I co ja mam teraz zrobić?
-Liam-podniosłam się na łokciu.
-Noo
-Spójrz na mnie-ciągle był w tej samej pozycji. Wstałam, owinęłam się ręcznikiem i poszłam do łazienki. Umyłam się i uczesałam. Wróciłam do sypialni Liama. Leżał na łóżku tym razem na plecach. Wyjęłam z jego szafy jakieś swoje ciuchy, bo wiedziałam, że je ma, gdyż już u niego nocowałam. Gdy się ubrałam, Liam złapał mnie za rękę
-Co?-wpił się w moje usta. Wplotłam dłonie w jego włosy. Przeniósł nas na łóżko. Ściągnął moją bluzkę, po czym spojrzał mi w oczy
-Tego chciałaś?
-Tak
-Chciałaś, żebym był taki brutalny. Mam w ciebie wejść bez żadnego przygotowania i pieprzyć najmocniej jak potrafię.-odwróciłam głowę, łzy spływały mi z oczu-Naprawdę chcesz zachowywać się jak dziwka.-jego słowa mnie ranią-Wiesz, że teraz mogę zrobić z Tobą wszystko co tylko chce. Spójrz na mnie. Słyszysz.-złapał mnie za brodę-Ty..ty płaczesz?-jego ton momentalnie się zmienił. Usiadł na brzegu łóżka. Ja podkuliłam nogi
-Amal ja przepraszam
-Daj spokój. Jak mogłeś coś takiego zrobić? Nazwałeś mnie dziwką. Nią dla Ciebie jestem? Za taką mnie uważasz?
-Amal
-Nie mam ochoty z Tobą rozmawiam-założyłam bluzkę i wyszłam z pokoju. W kuchni była Nina
-O Amal zjesz śniadanie?
-Nie dziękuję. Do zobaczenia w szkole-wyszłam z domu. Przeszłam kawałek i usiadłam na ziemi czekając na jakiś przejeżdżający samochód. Jak on mógł być taki w stosunku do mnie? Już wiem za kogo mnie uważa. Zobaczyłam nadjeżdżający samochód. Podniosła się i zatrzymałam auto. Kierowca opuścił szybę
-Mógłby mnie pan zawieść do szkoły?-spytałam bardzo słodko
-Jasne, ale nie udawaj już takiej słodkiej idiotki-zaśmiał się. Otworzył mi drzwi a ja wsiadłam i szybko je zamknęłam
-Dobrze-podałamu mu adres mojej szkoły. Przyjrzałam mu się. Zielone oczy. Włosy lekko pokręcone, ułożone w nieład. Idealne rysy twarzy. Miał może 25 lat. Nie więcej. Koszula, która idealnie ukazywała jego mięśnie. Kiedy się uśmiechał robiły mu się słodkie dołeczki. Palcami kierownicy uderzał w rytm melodii, która leciała w radiu. Na lewej ręce miał sporo tatuaży. Samochód był śliczny. Od zewnątrz jak i od wewnątrz. Czuć było jego perfumy. Bardzo ładne, delikatne z nutą namiętności.
-Coś nie tak?
-Nie wszystko w porządku
-To czemu mi się tak przyglądasz?-spojrzał na mnie. Spuściłam głowę, moje policzki były czerwone od wstydu
-Przeprszam-wyszeptałam
-Nic się nie stało. To miłe. A zdradzisz mi jak masz na imię?
-Amal
-Śliczne imię, bardzo oryginalne. Ja jestem Harry
-Miło mi poznać
-Mi również-dojechaliśmy pod szkołę
-Dziękuję za podwózkę
-Nie ma za co. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy
-Też ma taką nadzieję-wysiadłam z samochodu. Rozejrzałam się dookoła. Wszyscy patrzyli się na mnie. Spojrzałam na samochód, który zaparkował w tej chwili na parkingu. Wysiadła z niego Lottie. Uśmiechnęła się do mnie. Zaraz po niej wysiadł Louis. Spojrzał na mnie. Był ubrany w czarne rurki, białą koszulkę a na to dżinsową kurtkę. Patrzył na mnie, dopóki przed Lottie nie stanął Dylan. Będą kłopoty, ale ja stoję w miejscu
-Cześć złotko. Jesteś nowa?-spytał Dylan. Rozbierał ją wzrokiem
-Tak
-Jestem Dylan. A Tobie księżniczko jak na imię?
-Lottie
-Jak ślicznie. Posłuchaj-objął ją ramieniem-Widzisz tą dziewczynkę-wskazał na mnie palcem-Nie warto się z nią zadawać, bo źle skończysz-ruszyłam w ich stronę
-Matka Cię nie nauczyła, że palcem się nie pokazuję, a no tak, twoja matka nie ma czasu dla Ciebie, bo jest dziwką
-Kurwa mać. Przestań obrażać moją matkę
-Ja jej nie obrażam, tylko stwierdzam fakty
-Czyżby. Twój ojciec jest męską dziwką, Amelia kurwą a twoja matka, płaci facetom za pieniądze, żeby ją pieprzyli-nie wytrzymałam i go uderzyłam. Odciągnął mnie Louis
-Oj słonku i co teraz zrobisz? Zostanie zawieszona suko-Dylan poszedł do szkoły a Tomlinson mnie puścił
-Amal miałaś się nie bić-krzyknął na mnie
-Chuj Cię to obchodzi-ominęłam go i poszłam do szkoły. Dylan rozmawiał z dyrektorem
-Amal- zawołał mnie dyrektor
-Słucham
-Czy to prawda, że uderzyłam Dylana?
-Nawet gdyby powiedziała, że nie to by mi pan nie uwierzył
-W sumie racja. Zapraszam do gabinetu. Będę musiał…
-Tak wiem. Będzie pan musiał wezwać moich rodziców
-Dyrektorze
-Tak?
-Ja nazywam się Louis Tomlinson
-Przepraszam, ale w tej chwili nie mogę
-Ale to chodzi o Amal
-To w takim razie słucham
-Amal uderzyła tego chłopak, ponieważ stanęła w obronie mojej siostry
-Naprawdę?-spojrzał na mnie
-Mi i tak pan nie uwierzy
-Tak, naprawdę
-No dobrze. Tym razem kara Cię ominie, ale pamiętaj
-Jeszcze jedna bójka a zostanę zawieszona
-I po co ja tu jestem-zaśmiał się-Zapraszam pana do gabinetu. Panie Tomlinson
-Już idę
-Nie musiałeś tego robić
-Ale chciałem




Taki trochę beznadziejny ten rozdział...
Wiem
Przepraszam

sobota, 3 października 2015

Rozdział 5

Niall zaparkował pod domem Liama. Wytarłam łzy.
-Dziękuję Ci Niall. I przepraszam, że musiałeś to oglądać
-Nie ma sprawy. I nie musisz przepraszać. chciałem Cię zapytać czy Amelia wyjechała przeze mnie?
-Nie Niall. Wyjechała do cioci. A jak było na randce?
-Dobrze. Wiesz myślałem, że wyjechała przeze mnie, bo ją pocałowałem
-Nie. Pocałowaliście się? To fajnie. Jeszcze raz Ci dziękuję
-Nie ma za co-wysiadłam z samochodu i zapukałam do drzwi. Otworzyła mi Nina
-Co Ty tu robisz?-spytałam oschle 
-Nina kto to?-Liam stanął obok niej-Amal? Co się stało-łzy spłynęły mi z oczy. Liam mnie przytulił.
-Nic się nie stało. Nie będę wam przeszkadzać
-Zaczekaj-Niana złapała mnie za nadgarstek-To nie tak jak myślisz. Liam jest moim kuzynem. W nocy wspominaliśmy dzieciństwo, ale i tak prawie całą noc przegadaliśmy o Tobie. Niestety nie ma gdzie nocować, ale pójdę do swojego pokoju, żeby wam nie przeszkadzać. 
-Liam. Przepraszam-schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi. 
-Powiesz mi co się stało?
-Wejdźmy-poszliśmy do salonu. Nina podała mi szklankę wody i tabletki na uspokojenie. Uśmiechnęłam się do niej
-Amal do cholery jasnej powiesz mi w końcu co się dzieję
-Byłam z tatą na obiedzie. W między czasie przyjechałam rodzina chłoptasia mamy. Jak się z nimi przywitałam przyszła Amelia i powiedziała, że musi wyjechać. Potem Louis nazwał mnie kurwą
-Zabije tego gnoja
-Jest starszy od Ciebie
-Trudno, ale pożałuje tego
-Liam uspokój się
-A co twoja mama na to?
-Przyniosła mu lód, bo go pobiłam
-Zasłużył sobie-ktoś wszedł do domu
-Tata-przytuliłam się do niego. Za nim stanęła mama-Co ona tu robi?
-Amal mama Ci wybaczyła, że pobiłaś Louis'ego
-A powiedziała Ci, że nazwał mnie kurwą
-Zabiję gnoja
-No widzisz-Liam spojrzał na mnie, a później na mojego tatę. Chyba pożałował, że się odezwał
-Ty jesteś Liam?
-Spokojnie tato, to jego kuzynka
-Masz szczęście. Wracając do twojego Louis'ego. Jak mogłaś nie zareagować jak nazwał naszą córkę kurwą
-Ona go pobiła
-To nie jest wytłumaczenie. Amal przeprowadzasz się do mnie
-Dobrze tato. Z miłą chęcią. Tylko szkoda mi Lottie
-Amal
-Mamo nie zareagowałaś na to co powiedział. Nie chcę Cię widzieć. Wyjdź stąd
-Amal
-Nie. Już powiedziałam. Nie jestem twoją córką
-Przepraszam-mama wyszła, ledwo powstrzymując łzy
-Chodź Amal idziemy
-Chciałabym tu zostać
-Jesteś tego pewna
-Tak tato
-Dobrze, ale jak coś to dzwoń
-Będę
-Nie radzę skrzywdzić mojej córki
-Nawet nie przeszło mi to przez głowę
-Dobrze. Pa skarbie. Do widzenie-tata wyszedł. Spojrzałam na Liama. Odetchnął z ulgą. Uśmiechnęłam się pod nosem
-Twój tata mnie nie lubi
-Nie prawda. On się po prostu o mnie martwi. Przytul mnie
-Dobrze skarbie-Liam mnie mocno przytulił. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum-Głodna?
-Nie, ale chciałabym wziąć kąpiel
-Dobrze. Wiesz gdzie jest łazienka
-Ale z Tobą
-Chcesz wziąć prysznic ze mną
-Tak
-Jesteś na to gotowa?
-Liam my nie będziemy się kochać tylko weżniemy głupią kąpiel
-Dobrze-Liam wziął mnie ręce i zaniósł do łazienki. Całowałam go po drodze. Weszliśmy do pomieszczenia. Liam posadził mnie na pralce. Zaczął mnie całować. Wplotłam palce w jego włosy. Jego przejechał po moim podniebieniu. Ściągnęłam jego koszulkę. On zrobił to samo z moją. Odpięłam mu spodnie, o zaś ściągnął mi stanik. Jego oczy błyszczały. Zeszłam z pralki i ściągnęłam jego spodnie. Uśmiechnęłam się na widok wypukłości w jego bokserkach. Stanęłam i musnęłam jego usta
-Aż tak Cię podniecam?
-Nawet nie wiesz jak bardzo-pocałował mnie. Zdjął moje spodnie razem z majtkami. Złapał mnie za pośladki i lekko ścisnął. Cicho jęknęłam. Liam się uśmiechnął
-Jesteś tego pewna w stu procentach
-W dwustu. Myślisz, że nie widzę  tego w twoich oczach. Zrób to
-Nie
-Liam
-Nie zrobię niczego czego byś nie chciała
-Ale ja chce
-Tylko tak mówisz-wywróciłam oczami. Ściągnęłam jego bokserki. Uklęknęłam przed nim, ale mnie podniósł. Nalał wody do wanny. Zrobił pianę
-Czemu nie?
-Bo teraz ponoszą Cię emocje. Jutro będziesz tego żałować
-Nie będę
-Dlaczego, aż tak bardzo tego pragniesz-Liam stanął przede mną-Powiedz
-Bo wiem..
-Bo wiesz, co?
-Że Ty..
-Że ja, co?
-Chcesz..
-Czego?
-Tego-spuściłam głowę. Liam się zaśmiał
-Chce twojeo szczęścia. Nigdy bym Cię nie wykorzystał, jeśli Ty byś tego nie chciała
-Przecież chciałam-złapał mnie za brodę i podniósł ją tak, żebym patrzyła mu w oczy
-Twoje usta tak mówią, ale oczy nie-Liam mnie pocałował-Kocham Cię-wszedł do wanny-Wchodzisz?-pokiwałam głową i usiadłam między jego nagami. Głowę oparłam o jego tors
-Ja Ciebie też
-Kto to jest Lottie?
-Siostra Louis'ego. Całkiem fajna
-W przeciwieństwie do brata
-Zgadzam się
-Myślałaś, że łączy mnie coś z Niną
-Mhm..
-Moja wariatka-siedzieliśmy w wannie jeszcze pół godziny. Potem Liam mnie umył. Wyszliśmy  z łazienki w ręcznikach. Przed drzwiami wpadłam na Ninę
-Sorry-powiedziałam
-Spoko. A ja was szukałam
-Już znalazłaś. Co chciałaś?-spytał Liam
-Idę spać. A wy nie bądźcie za głośno, bo chcę się wyspać.-moje policzki były czerwone
-Idź już-Nina poszła do swojego pokoju a my do sypialni Liama.
-Dasz mi jakąś koszulkę
-Po co Ci koszulka, skoro możesz spać nago
-A co jeśli Nina tu wejdzie?-Liam zamknął drzwi na klucz
-Już nie wejdzie-ściągnął ręcznik i położył się na łóżku. Przygryzłam dolną wargę-Chodź do mnie-ściągnęłam ręcznik i położyłam się obok niego. Liam przykrył mnie kołdrą a głowę położyłam na jego torsie
-Czy tak będzie już zawsze
-Czyli jak?
-Tak miło. Będziemy leżeć wtuleni w siebie, całować się
-Tak. Tak będzie zawsze. Przeprowadź się do mnie
-Nie wiem Liam. A co z moim tatą?
-Zrozumie. A zresztą miał malinkę na szyi i szminkę na kołnierzyku, więc był z jakąś dziewczyną. A jak się do niego wprowadzisz to nie będzie miał tak dobrze
-Wiem, że był z dziewczyną
-Rozmawiasz z  tatą o seksie
-O wszystkim
-Ale mam nadzieję, że nie powiesz mu, gdy my się będziemy kochać
-Dlaczego?
-Bo mnie zabiję
-Oj nie przesadzaj
-Nie przesadzam
-Dobrze, nie powiem mu
-Dziękuję
-Proszę
-Idź już spać
-Dobranoc Liam
-Dobranoc Amal




PRZEPRASZAM
Początek roku szkolnego to straszny zapierdziel. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Mam plany na to, że w weekendy będę pisać. Trzy blogi jednego dnia a następne trzy drugiego. Myślę, że mi się to uda.
KOCHAM WAS