niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 1

Weszłam do domu. Torbę rzuciłam w kąt i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie a nogi położyłam na stoliku
-Amal kochanie to Ty??-spytała moja mama
-Nie święty Mikołaj-odpowiedziałam jej. Mama zeszła na dół. Na sobie miała małą czarną i do tego szpilki tego samego koloru-Idziesz na spotkanie z tym swoim chłoptasie
-Nie mów tak o nim
-A jak mam mówić?? Tato??!! Wybacz, ale nie
-Nie musisz mówić do niego tato
-Nadal nie rozumiem dlaczego nie jesteś z tatą
-Ja i twój tata to już przeszłość
-Ale on Cię nadal kocha
-Amal
-Co??
-Wychodzę i nie wiem o której wrócę. A Ty tu posprzątaj, bo wszędzie są twoje rzeczy
-Nie wiem czy mi się będzie chciało
-Dobrze ja idę
-Okay tylko tam uważajcie, bo nie będę niańczyć waszego bachora
-Po kim Ty masz taki charakter
-Ty powinnaś wiedzieć lepiej
-Bądź grzeczna
-Yhm...
-Papa
-Cześć
Mama wyszła. Są trzy opcje. Pierwsza spędzić ten wieczór sama. Druga zadzwonić do Am. Trzecia zrobić imprezę. Wybieram drugą. Wyjęłam z kieszeni telefon. Wybrałam jej numer
-Hej Amelia
-Hej kochana. Co tam??
-Wbijasz do mnie
-Nie wiem
-Mam wolną chatę
-Trzeba było tak od razy. Będę za pół godziny
-Okay. Czekam
-Papa
-Pa
Rozłączyłam  się. Mama miała rację przydałoby się tu posprzątać. Nie chce mi się. Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam laptopa i zeszłam na dół. Z powrotem usiadłam na kanapie. Weszłam na twitter'a. Mam jedno powiadomienie i jedną prywatną wiadomość.  Ciekawe kto do mnie napisał. Otworzyłam wiadomość. Była od Niall'a chłopaka z klasy Am
Hej Amal. Nie ma twojego numeru, więc piszę. Chciałem Ci zapytać....no...chodzi o to, że...Zresztą nie ważne... Sorry :c
Ciekawa ta wiadomość. Weszłam w powiadomienia. Jakiś Louis Tomlinson mnie obserwuje. Wylogowałam się. Odłożyłam komputer na bok. Poszłam do kuchni po szklankę soku marchewkowego. Napiłam się i odstawiłam szklankę na blat. Dobra ogarnę tu, bo matka się wkurzy. Zebrałam swoje rzeczy z kanapy, fotela, kominka, podłogi i stolika. Zaniosła je do swojego pokoju i rzuciłam na łóżko. Wyjęłam wieszaki z szafy. Niektóre rzeczy powiesiłam, a niektóre złożyłam i schowałam do szafy. Zeszłam na dół. Laptopa położyłam na półce pod stolikiem. Usiadłam na fotelu. Zaczęłam przyglądać się zdjęciom, które stały na komodzie. Na żadnym z nich nie było mnie i mamy. Oddaliłyśmy się od siebie, po rozwodzie rodziców. Trochę za tym tęsknie. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos dzwonka do drzwi. Poszłam otworzyć drzwi. Za nimi stała uśmiechnięta Amelia
-Już myślałam, że się rozmyśliłaś
-Ja nigdy-dziewczyna weszła do środka-Gdzie twoja mama??
-Pojechała do swojego chłoptasia
-A poznałaś go już??
-Nie i cieszę się
-To co robimy
-Może obejrzymy film??
-Spoko. Jaki??
-Nie wiem
-To ja wybiorę a Ty zrób coś do jedzenia
-Dobra-poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę. Pusta. Dobra zamówię pizzę. Wybrałam numer do pizzerii. Gdy już zamówiłam, wróciłam do salonu.
-I co??-spytałam
-"Mama" czy "Obecność"
-"Mama"
-Też tak myślałam. A co do jedzenia??
-Pizza
-Okay-w tym momencie, ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć
-Niall??
-Amal?? Co Ty tu robisz??
-Poczekaj niech pomyśle. Mieszkam
-No tak. Głupie pytanie
-No trochę. Nie wiedziałam, że roznosisz pizzę
-No tak jakoś wyszło. Chciałem trochę zarobić. Przeczytałaś wiadomość na twitterze
-Tak
-Przepraszam za nią
-Nie musisz przepraszać. Ile płace??
-Na koszt firmy
-Na pewno?? Nie będziesz miał żadnych problemów
-Nie
-Dzięki-wzięłam od niego pizze-Jeszcze raz dziękuję
-Proszę. Cześć
-Papa-Niall odszedł, wsiadł na swój skuter i odjechał. Zamknęłam drzwi i wróciłam do środka.
-Z kim gadałaś??-spytała Amelia
-Z Niall'em
-Jakim Niall'em??
-Od Ciebie z klasy
-Nadal nie kojarzę
-Blondyn z gitarą
-Aaa...Ten Niall
-Tak ten. Włącz ten film
-No już. Nie denerwuj się tak
-Zabawna
-No co??
-Nic-wywróciłam oczami. Usiadłam na kanapie. Amelia włączyła film. Oglądałyśmy i wcinałyśmy pizzę. Gdy film się skończył włączyłyśmy jeszcze "Trzy metry nad niebem". W trakcie filmu do Amelii zadzwoniłam mama.
-Muszę iść
-Ale jak to??
-Przepraszam
-Nic się nie stało
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też-pożegnałyśmy się. Usiadłam na fotelu. I co ja mam teraz zrobić. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je. Był to Liam a w ręku trzymał wielki bukiet czerwonych róż.
-Przepraszam Cię za wczoraj. Bardzo mocno Cię kocham.
-Oj Liam, Liam. I co ja mam z Tobą zrobić
-Przebaczyć i wpuścić do środka
-Wchodź
-Czyli wybaczasz mi??
-Tak, ale następnym razem kolejnej szansy nie będzie
-Teraz będę się starał-Liam wszedł do środka. Wzięłam od niego kwiaty i poszłam do kuchni. Wyjęłam dzbanek i nalałam do niego wody. Włożyłam do niego kwiatki. Liam podszedł do mnie i położył w mojej tali
-Kocham Cię. I cieszę się, że mi wybaczyłaś
-Ja Ciebie też kocham-Liam zaczął całować mój obojczyk
-Co Ty robisz??
-Całuje moją dziewczynę
-Ale chyba tam gdzie nie powinieneś-Liam mnie obrócił i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Podniósł mnie i posadził na blacie. Objęłam go nogami w pasie. Liam chciał ściągnąć moją bluzkę ale oderwałam się od niego
-Przepraszam, ale nie mogę
-Nie to ja przepraszam. Rozumiem, że jeszcze nie jesteś gotowa. A ja nie powinienem tak naciskać na Ciebie
-Okay-uśmiechnęłam się do niego
-Kocham Cię-pocałował czubek mojego nosa
-To może obejrzymy jakiś film
-Okay
-Ale ja wybieram
-Niech będzie-pobiegłam do  salonu. Wybrałam "Obecność". Włączyłam film na DVD. Usiadłam na kanapie obok Liam'a. Obejrzeliśmy film. Była godzina 20:30
-Zgłodniałem
-Ja też. Ale nie mam nic do jedzenia
-To zamówimy pizzę
-Już drugi raz dzisiaj będę zamawiać pizzę
-To ja zamówię
-Okay-Liam wyjął telefon i zamówił
-Za dwadzieścia minut będzie
-To co będziemy robić przez ten czas??
-Nie kuś, bo później będziesz żałować
-No dobra. Idę się napić, też chcesz??
-Nie dziękuję-poszłam do kuchni nalałam sobie soku marchewkowego. Wróciłam do salonu. Po drodze potknęłam się o własną torbę. Sok wylałam na bluzkę a szklankę stłukłam
-Cholera
-Nic Ci nie jest??
-Jeszcze żyje
-Hahaha. Pomogę Ci wstać
-Dziękuję-zdjęłam bluzkę, bo byłą cała mokra
-Oj Am, Am kusisz i to bardzo.
-Musisz się powstrzymać-Liam'owi zadzwonił telefon
-Przepraszam, ale muszę odebrać
-Okay-ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć
-Niall od dziś, będziesz przyjmował każde moje zamówienie
-Yyy..Nie..Kolega mnie poprosił
-Dobra nie tłumacz się. Ile płacę i tym razem nie, mów, że na koszt firmy
-No dobra
-Mama do Ciebie dzwoni
-Liam zapłać Niall'owi
-Dobra-poszłam do salonu, żeby odebrać od mojej mamusi
-Hallo
-Hej skarbie. Co tam porabiasz??
-Właśnie miałam uprawiać seks z chłopakiem
-Coo??
-Żartowałam
-Nigdy więcej tak nie żartuj. Zrozumiano
-Yhmm...
-To co robisz??
-Siedzę i oglądam telewizję. Nie bój się nie puszę domu z dymem
-Ja mam nadzieję. Muszę kończyć
-Papa 
-Skąd go znasz??
-Kogo??
-Tego blondyna
-Chodzi z Am do klasy
-Aha
-Kot do Ciebie dzwonił
-Ojciec. Mam wracać do domu
-Co?? Dlaczego??
-Nie wiem. Przepraszam
-Przecież to nie moja wina-Liam podszedł do mnie i pocałował. Mogłabym zostać tak na zawsze. Po chwili skończyła się nasza cudowna chwila
-Spotkamy się jutro
-Yhmm...
-Papa. Kocham Cię-Liam musnął moje usta i wyszedł. W tym momencie mój telefon znowu zadzwonił. Myślałam że to moja mama
-Ile razy mam powtarzać, że mam zamiar uprawiać seks...Zero prywatności
-Coo??
-Tato
-Amal. Co tam się dzieję??!!
-Nic. Myślałam, że to mama, więc żartowałam. Nie bój się. Jestem sama w domu.
-Boże. Nie strasz mnie
-Przepraszam
-A tak swoją drogą to gdzie jest mama??
-U swojego kochasia
-A co u Ciebie??
-Nudzę się, nikt nie może do mnie przyjść. A może Ty do mnie przyjedziesz??
-Chciałbym, ale muszę zostać w pracy
-Buuu....
-Odrobimy to następnym razem
-No dobra
-Przepraszam, ale muszę kończyć
-Okay
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też
-Papa
-Pa
Mój tata się rozłączył. Spojrzałam na zegarek. 21. Ughh..Co mam zrobić. Amelia nie może, Liam też nie, a mama jest na randce. Co ona piętnaście lat ma, żeby na nie chodzić. Wiem. Wezmę długą kąpiel. Poszłam do swojego pokoju, po książkę a następnie poszłam do łazienki. Nalałam wody do wany. Rozebrałam się i weszłam do niej. Mój telefon znowu zaczął dzwonić. Serio?? Kto to znowu
-Czego??
-Co tak nie miło do swojego chłopaka
-Liam to Ty??
-Nie moja babcia. Tęsknie
-Ja też
-Co porabiasz??
-Próbuje się zrelaksować w wannie, ale ciągle, ktoś mi przeszkadza
-Uuuu...W wannie powiadasz. Może ja powinienem do Ciebie wrócić 
-Wariat
-Muszę kończyć, bo policja każe mi się zatrzymać
-Coo??
-Później Ci wytłumaczę. Kocham Cię. Papa
Rozłączył się. Stwierdziłam, że nie będę się tym przejmować. Odłożyłam telefon na pralkę i wzięłam do ręki książkę. Czytam ją po raz setny, ale za każdym razem przeżywam to tak samo. Dwie godziny siedziałam i czytałam. Woda była już zimna. Umyłam się szybko i wyszłam z wanny. Wytarłam się porządnie i w ręczniku poszłam do pokoju. Przebrałam się w swoją a raczej Liam'a koszulkę i krótkie spodenki, ledwo zasłaniające pośladki. Poszłam do łóżka i znowu zaczęłam czytać. Po pół godzinie skończyłam całą książkę. Położyłam głowę na poduszkach i spojrzałam na sufit. Był pomalowany jak niebo nocą. A nad moją głową znajdował się cytat:
 "A gdy zaczęło się ściemniać, wskazałeś na niebo i powiedziałeś, że gwiazd jest tyle ile rzeczy we mnie kochasz"
Lubię ten cytat. Jest oryginalny. Chyba każda dziewczyna chciałaby to usłyszeć. Kocham ten pokój. Ściany są pomalowane na granatowo. Na suficie są pomalowane gwiazdki. A dwie ściany są do pisania cytatów, które mi się podobają. Nie wiem co bym bez nich zrobiła. One dają mi siłę. Chociaż wyglądam na twardą, to łatwo mnie zranić. Zrobiłam się śpiąca. Położyłam głowę do poduszki. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
***
Obudziły mnie rano jakieś hałasy na dole. Spojrzałam na zegarek 7:30. Zeszłam na dół. Przed kuchnią potknęłam się o jakiś karton
-Kurwa mać. Kto do chuja to postawił??
-Wszystko okay??-spytała jakaś blondynka
-Nie kurwa. Rękę mnie boli
-Pomogę Ci wstać-powiedział jakiś wysoki brunet o niebieskich oczach, w których można było dostrzec troskę. Jedną rękę włożył pod moje kolana a druga znalazła się przy mojej tali. Podniósł mnie i posadził na kanapie.
-Kim wy jesteście??
-Louis. Louis Tomlinson. A to moja siostra Lottie
-To Ty mnie obserwujesz na Twitter'ze
-Tak to ja
-A co wy w ogóle robicie w moim domu. Czekaj nie odpowiadaj. Niech zgadnę. Nowy chłoptaś mamy
-Nie chłoptaś a narzeczony. Ale zgadłaś 
-I wprowadzasz się tu??
-Tak z Lottie
-Bo??
-Bo ja czy bo Lottie
-Obydwoje
-Ja, bo kocham twoją mamę, a Lottie, bo chce się uczyć w Londynie a nasza mama mieszka w Doncaster
-Aha. A gdzie mama??
-W pracy
-A no tak, albo Ty albo praca. Powinnam się już przyzwyczaić 
-Pomożesz mi??-spytała Lottie czy jak jej tam
-W czym??
-Znaleźć mój pokój
-No okay. Chodź-poszłam na górę. Jej pokój będzie naprzeciwko mojego. Lottie to moje przeciwieństwo. Jest cicha, skromna, taka szara myszka. A ja?? Wariatka nad wariatki
-O to twój pokój
-Dziękuję
-Taa...-poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i zadzwoniłam do Amelia'i
-Kurwa Amal wiesz, która godzina
-Około 8 rano
-No i Ty do mnie dzwonisz o tej porze
-Tak
-Co tam się stało?? Znowu Liam??
-Wiedziałam i nie, nie Liam
-A co??
Chłoptaś mamy wprowadza się z siostrą
-Serio??
-Nie na niby
-Ale tak po prostu
-Nie kurwa z efektami specjalnymi
-Zabawna
-Hahaha
-Dobra zaraz będę
-Po kiego??
-Muszą ją i jego zobaczyć. A tak swoją drogą to po co ona??
-Chcę uczyć się w Londynie a ich mama mieszka w Don-cośtam
-To co będzie do nas chodzić do szkoły
-Skąd mam wiedzieć
-Widzę, że sama muszę się dowiedzieć. Będę za godzinę
-Nie będę czekać
-Też Cię kocham
Amelia się rozłączyła.Wariatka. Ktoś zapukał do drzwi.
-Mamy nie ma w domu-drzwi się uchyliły
-To wiem. Mogę-spytał Louis
-Jak musisz
-Chciałbym z Tobą porozmawiać na temat Lottie
-A co z nią nie tak??
-Lottie jest bardzo cichą i zamkniętą w sobie dziewczyną. I mam do Ciebie prośbę jak byś mogła pomóc jej się odnaleźć w szkole. Nie mówię, że macie się kochać, ale tak na początku. 
-No dobra, ale nie pomyślałeś, że ona może woli taka jaka jest??
-Jeszcze pół roku temu taka nie była. Cały czas chodziła uśmiechnięta. Cieszyła się życiem a teraz to tak zwany wrak człowieka. A ja nie wiem co się stało 
-I chcesz, żebym to ja zrobiła i jej pomogła
-Jak byś mogła
-Postaram się
-Dziękuję. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy
-Taa...A teraz mógłbyś sobie pójść
-Mam wrażenie, że mnie nie lubisz
-Brawo geniuszu
-Dlaczego
-Bo może zastępujesz miejsce, które powinien zając mój tata